Taki pasztet znalazłam i do chleba i na obiad.
Jutro zrobię sosik np. pieczarkowy (bo mam na niego fazę) i zjemy z knedlikiem, którego kupiłam wczoraj w Czeskim Cieszynie.
Goji nie dodałam, orzechy zstąpiłam pestkami dyni. Sos sojowy ostatnio mnie denerwuje, więc użyłam sosu Worcestershire. Dodałam dwa jajka i dwie łyżki siemienia. Obsypałam mieszanym sezamem. Piekłam godzinę, bo moim zdaniem był za wilgotny. Smacznego.
Uwielbiam takie pasztety!
OdpowiedzUsuńP.s. Zapraszam Cię do marcowej piekarni.