No i stało się. Wyhodowałam zakwas pszenny i żytni i zaczęłam piec. W sumie wszystko do tego zmierzało. Zatoczyłam przy okazji krąg. Kilka lat temu, kiedy piekłam chleb zamiast iść na imprezę ze znajomymi, wywoływałam raczej uszczypliwe uwagi i śmiechy. Teraz wszyscy się cieszą, że się ze mnie zrobiła "kucharka".
Gniecenie uspokaja. Szkoda tylko, że nie mam tyle czasu na chleb, co wtedy. Teraz wchodzą w grę tylko szybkie przepisy.
Na pierwszy ogień, głównie ze względu na ilość zakwasu, którą wyprodukowałam, a żal było wyrzucić, poszedł chleb z piekarni Tattter, która będzie się tu często przewijać. Oto zdjęcie pierwszego po dłuuugiej przerwie chleba na zakwasie - tatterowca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz