I tak:
Pierwsze było risotto grzybowe: Grzyby duszę na masełku z cebulką, dodaję ryż, zalewam winem, czekam aż wchłonie, a potem po chochelce bulionu, mieszając, dodając skórki z cytryny, trochę soku i tymianeczku. Potem parmezanik, masełko i do brzuszka.
Bulion zrobiłam grzybowy (marchewka, pietruszka, seler, suszone grzyby), trochę mi go zostało, więc dosypałam czerwonej soczewicy, dolałam przecieru pomidorowego, który już pojękiwał w lodówce, że o nim zapomniałam, dodałam dużo papryki słodkiej w proszku i ostrej trochę też i wyszła fajna rozgrzewająca zupka, taka na raz.
na blogu pojawia się coraz więcej wspaniałych zdjęć zrobionych komórką podczas obiadu w pracy ;) w domu po prostu nie mam czasu, umiejętności ani weny stylować potrawy i klepać słit focie ;) |
Inny sposób na grzyba to sosik śmietanowy do kaszy, kotletów z kaszy, do makaronu... Grzyby dusimy na maśle, dodajemy śmietankę 36%, tymianek, sól, pieprz i takim sosem polewamy co tam chcemy. Mniam! Zupka jak zupka, ją to chyba każdy umie zrobić. Do bulionu uduszony grzyby hop, chwilę pogotować, zaprawić śmietaną, doprawić i jeść. Grzyby, grzyby! Wiszą mi teraz pod sufitem i się suszą. Będzie na zupki :)
Ach no i jeszcze z małych opieniek mi kilka do zalewy wskoczyło i podgrzybków małych też. Opieńki gotujemy w osolonej wodzie jakieś 20 minut, potem do słoika z cebulą, gorczycą, liściem laurowym i pieprzem. W garze gotujemy zalewę 1:4 octu i wody, na to sól i cukier. U mnie było tak (na trzy małe słoiczki) szklanka wody, 1/4 octu, pół łyżeczki soli, pół łyżeczki cukru. Kiedy się ugotuje zalewamy grzyby, żeby je przykryło, a potem pasteryzujemy jakieś 20 min.
Żeby nie było, że całkiem zgrzybiałam zrobiłam jeszcze powidła ze śliwek, jabłek i gruszek, bez cukru zainspirowana fejsbukowym wpisem White Plate. 1kg śliwek gotowałam 3 dni po godzinę/ dwie dziennie z gruszkami (2kg) i jabłkami (1kg), których nie obierałam, tylko wypestkowałam i pokroiłam w kostkę.
Poza tym zasłoikowałam gruszkę z imbirem i cytryną od Bea w kuchni. Niestety jak zwykle kapnęłam się po fakcie, że proporcje są nie "moje", bo ja wole mniej cukru, dlatego moim zdaniem ta konfitura wyszła za słodka.
Nastawiłam tez nalewkę z bzu. Za kilka miesięcy będzie, że hoho!
Dziś stawiamy cydr.
Na patelni robi się farsz do samosów, które z racji tego, że nie mam piekarnika upiekę u mamy (nie lubię smażonych), ale to historia na inny raz.
A na koniec, szybki przepis na NALEŚNIKI Z BURAKAMI. Tak, tak z BURAKAMI (moja babcia baaardzo dziwnie na mnie spojrzała kiedy powiedziałam jej co jadłam na obiad...) i kozim serem.
3 duże buraki ugotowane/ upieczone i starte na dużych oczkach.
opakowanie koziego twarożku
pół opakowania ricotty
czosnek - nie za dużo, żeby nie przyćmiło smaku koziego serka
sól, pieprz
naleśniki (wiadomo - mąka, mleko, jajko, sól)
Starte buraki mieszamy z serkami, czosnkiem, solą i pieprzem, pac na naleśniki, zrolować i zjeść!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz