poniedziałek, 2 września 2013

panna

W lodówce odkryłam serek homogenizowany, który zbliżał się do końca ważności. Chwila zastanowienia i postanowiłam zrobić z niego autorską! pannę cottę.
Do panny cotty jeszcze rok temu podchodziłam raczej ze sceptycyzmem. Nie specjalnie siadało mi jakieś takie galaretowate coś. Ale w tym roku, po zjedzeniu jagodowej panny, którą już kilka wpisów wcześniej prezentowałam, stwierdziłam, że właściwie to ja to lubię! No i zaczęło się tworzenie.
Tym razem do wykorzystania, oprócz bazy, miałam maliny i jakieś zagubione w szafkach przyprawy. Początkowo wpadłam na zrobienie panny malinowej, ale koniec końców stanęło na wczesnojesiennej, przeziębieniowej wersji ;)
Smacznego!





MIODOWO, IMBIROWO, CYTRYNOWA PANNA COTTA

serek homogenizowany naturalny 400g
pół szklanki śmietanki 36%
3 albo i 4 łyżki miodu
małe pół łyżeczki imbiru mielonego
duże pół łyżeczki skórki cytrynowej
3 łyżeczki żelatyny
¼ szkl gorącej wody

Serek mieszam ze śmietanką, miodem, imbirem i cytryną. Żelatynę rozpuszczam w wodzie, ciut ostudzam i łączę z masą. Przelewam do miseczek, wkładam do lodówki i czekam kilka godzin, aż zastygnie. 
Swoją pannę cottę polałam rozgniecionymi widelcem, lekko posłodzonymi malinami (były bardzo kwaśne), bo akurat miałam, ale myślę, że sos np. z jagód sprawdziłby się równie dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz