środa, 19 marca 2014

samosy

Wikipedia mówi, że Samosa: "to potrawa kuchni indyjskiej, przekąska w postaci trójkątnego pierożka, smażonego na głębokim oleju. Jako nadzienie służą najczęściej ostro przyprawione warzywa, czasami również mięso lub ser panir". Czy trójkątne? Nie koniecznie. Różnorodne farsze? Jak najbardziej! Niby tradycyjny to ziemniak z groszkiem, kalafiorem i marchewką. Na święta zróbcie z kapustą i grzybami. Latem z sezonowymi owocami. Dodajcie koziego sera, czy ricottę ze szpinakiem, Basia kiedyś zrobiła jarmuż z soczewicą. Możliwości nieskończone. Ile głów, tyle pomysłów! Co tylko wam do głowy wpadnie! Czy smażone? Niby powinny być, ale ja wolę pieczone.
Samosów uczyłam się podczas pracy w najlepszej samosiarni świata, która nazywała się "Massala" i była prowadzona przez słynną w Bielsku samosiarę Basię. Jak dziś pamiętam lepienie tysięcy samosów na jakiś koncert, gdzieś na jakimś zadupiu. Basia robiła farsz, jej siostra lepiła, ja kibicowałam. Rozeszły się, jak świeże bułeczki.
Samosy znajdują szczególne miejsce w moim sercu i żołądku. Jak już wspomniałam, farszy może być sto milionów rodzajów. Zarówno na wytrawnie, jak i słodko. Dziś pokażę wam, jak zrobić warzywne, soczewicowe i jabłkowe. Ale zacznijmy od ciasta:

CIASTO NA SAMOSY:
300 g mąki pszennej lub 200 g pszennej i 100 g pszennej razowej
100 ml wody (warto przygotować sobie na wszelki wypadek 150 ml, bo nie wiadomo do końca ile mąka wypije, wodę wlewać pomału)
łyżeczka soli
4 łyżki oleju rzepakowego

Składniki ciasta mieszamy razem do utworzenia elastycznej, gładkiej, lśniącej kuli. Wodę, jak już mówiłam, wlewamy po trochu, bo nie wiadomo ile ciasto wypije. Mi zwykle pije szklankę, ale czasem zdarza się, że chce 3/4 albo 1 1/3...

Kiedy ciasto jest gotowe lepimy z niego kulki wielkości sporego orzecha włoskiego i rozwałkowujemy na owalne placki wielkości dłoni. Warto czasem blat podsypać mąką.
W te placki wkładamy farsz i sklejamy pierogi robiąc na brzegu falbankę.

A teraz farsze.
Pierwszy soczewicowy zrobiłam dokładnie taki, jak do pasztecików imprezowych.
Drugi warzywny - jak Basia to przeczyta to dostanie palpitacji serca, ale trudno. Ja farsz robię z mrożonki, bo nie mam czasu na duszenie ziemniaków, marchewek itp. Kupuję mieszankę na patelnię - ziemniaki, brokuł, marchewka, kukurydza itp. Taka standardowa. Duszę na patelni z przyprawami - garam massalą, słodką i ostrą papryką, czosnkiem, kolendrą, solą i pieprzem.
Trzeci - jabłka pokrojone na cząstki duszę do miękkości na maśle z kardamonem i goździkami. Przypraw nie za dużo - na 3 jabłka po pół łyżeczki maks. Bez cukru, bo i po co - jabłka są same w sobie słodkie. Do pieroga dałam łyżeczkę dżemu wiśniowego i łyżkę jabłek.

Ja samosy piekę. Około pół godziny w 180stopniach, w połowie czasu przewracam je na drugą stronę. Blachę dobrze przesmarować olejem, lub podsypać pierogi mąką, żeby się do niej nie przykleiły.
Basia smaży. Na patelnię wlać dużo oleju i smażyć na złoto. Będą bardzo chrupiące. Odsączyć na papierowym ręczniku.
Podaję z jogurtowym sosem czosnkowym (jogurtowym ze świeżymi ziołami) i ryżem. Ale możecie jeść same, z kaszą, sosem pomidorowym, pieczarkowym, jaką akurat macie melodię!

Smacznego!

Od kulki do placka, z placka w pieroga




Po lewej u góry  soczewicą, po prawej z warzywami

Jabłkowo-wiśniowe

1 komentarz:

  1. Fantastyczne,z pewnością pyszne,muszę wypróbować. Pozdrawiam ciepło. (www.nogawkuchni.blogspot.com i www.niekupujwciemno.blogsot.com)

    OdpowiedzUsuń