Nie chciałam go robić, bo nie lubię sucharków, jednak A. mnie przekonał. Zrobiłam, nawet nie wiem kiedy. Gdzieś między pieczeniem jednego a drugiego tortu. Zjedliśmy, też właściwie nie wiem kiedy.
Od tego czasu upiekłam jeszcze jeden. Następnym razem może użyję innej kombinacji ziaren, dodam inne, amarantus może? Ostatnio używam sporo babki płesznik. Ciekawa jestem jak wyjdzie z dodatkiem drobno posiekanej, suszonej śliwki.
Wbrew moim obawom chleb wyszedł wilgotny. Bardzo smaczny.
Po raz kolejny, mimo iż byłam nie przekonana do chleba z comiesięcznej piekarni, okazało się, że jest rewelacyjny!
Dziękuje za wspólne pieczenie i Amber za, jak zwykle świetną, koordynację!
Knekkebrød
przepis podaję za Marzeną
Składniki:
200 ml otrębów pszennych
200 ml płatków owsianych
200 ml pestek dyni
200 ml pełnoziarnistej mąki żytniej
200 ml ziaren słonecznika
100 ml siemienia lnianego
100 ml ziaren sezamu
2 łyżeczki soli
700 ml wody
Przygotowanie:
Wszystkie składniki wymieszać i odstawić na 10 minut.
Wykładamy blachę papierem i rozsmarowujemy ciasto cieniutko równą warstwą.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 150 stopni z termoobiegiem na 10 minut.
Po 10 minutach wyciągamy i kroimy na prostokąty. Wstawiamy ponownie do piekarnika jeszcze na 30-40 minut.
Wyciągamy i odstawiamy do wystygnięcia – po ostygnięciu stwardnieje.
Najlepiej przechowywać w szklanym lub ceramicznym pojemniku z przepuszczalną pokrywką.
Instrukcję wykonania możecie obejrzeć na przykład tutaj.
wtorek, 17 czerwca 2014
niedziela, 1 czerwca 2014
przerwa na łączach
Moi kochani!
Jak widać ostatnio opuszczam się w prowadzeniu bloga. Nie chce mi się jakoś, czasu też mało, zdjęć zapominam robić, w związku z czym tymczasowo zawieszam prowadzenie bloga, chyba, że trafi się coś wyjątkowo fajnego, albo przyjdzie czas na comiesięczną piekarnię Amber. Tymczasem będę jadła w samotności :) Pozdrawiam!
Jak widać ostatnio opuszczam się w prowadzeniu bloga. Nie chce mi się jakoś, czasu też mało, zdjęć zapominam robić, w związku z czym tymczasowo zawieszam prowadzenie bloga, chyba, że trafi się coś wyjątkowo fajnego, albo przyjdzie czas na comiesięczną piekarnię Amber. Tymczasem będę jadła w samotności :) Pozdrawiam!
środa, 14 maja 2014
majowa piekarnia - Chleb z pieczonymi ziemniakami i rozmarynem
W tym miesiącu, w majowej piekarni upiekliśmy chleb z pieczonymi ziemniakami i rozmarynem.
Przyznam szczerze, że majowy chleb był dla mnie wyjątkowo kłopotliwy.
Po pierwsze, w ogóle miał nie powstać, ponieważ przestaliśmy z A. jeść chleb i makarony, bo trochę się nam przybrało. Wcinamy tylko warzywa i kasze. No, ale po kilku minutach bicia się z myślami zdecydowałam, że comiesięczna piekarnia to comiesięczna piekarnia i jest ona ważniejsza od jakiejśtam diety. Postanowiłam chleb zrobić z połowy ilości, a pół bochenka oddać mamie.
Po drugie, spaliłam na nim mikser. Nie wiem co mi odbiło, żeby ciasto wrzucić do robota. Zawsze ugniatałam chleby ręcznie. Ale tym razem coś mnie pokusiło i po 4 minutach mieszania urządzenie stanęło i zaśmierdziało. Dziadunio już kilka razy tak robił, ale teraz stanął na amen. Tak więc stałam się właścicielką nowego robota i dziesięciu rat...
Po trzecie, nawiązując do punktu pierwszego właściwie, chleb upiekłam w piątek popołudniu. Wieczorem przyszedł znajomy z ładną butelką. Na diecie nie pijemy, ale jak już ją przyniósł, to dlaczego miałaby się zmarnować. Tak więc po opróżnieniu pierwszej szklanki, zaczęłam wędrować do kuchni. Tą samą ścieżką podążałam kilka razy, a ostatni raz poszedł A. I mocno się zdziwił, że przed wizytą kolegi z butelką na blacie było pół chleba, a po wyjściu kolegi i opróżnieniu butelki została jedna, żałosna piętka. Tak, ja sama wsunęłam pół chleba z masłem. Ale to chyba znaczy, że był bardzo smaczny!
Nie miałam z nim żadnych problemów. Do ciasta miałam dodać czosnku, ale zapomniałam... Następnym razem! Wizualnie bardzo mi się spodobał. Chyba jest jednym z ładniejszych jakie upiekłam.
Dzięki za wspólne pieczenie. Dziękuję Amber za organizację i Monice za świetny przepis. Jak zawsze było fajnie! Do zobaczenia za miesiąc.
Chleb z pieczonymi ziemniakami i rozmarynem
przepis podaję za Moniką
Chleb z pieczonymi ziemniakami i rozmarynem (1 duży, lub 2 małe bochenki)
2 łyżki zakwasu pszennego
1 szklana mąki
2/3 szklanki wody
Wszystkie składniki wymieszaj do uzyskania jednolitej konsystencji i pozostaw do przefermentowania w ciepłym miejscu na kilka godzin (8 – 12). Zakwas jest gotowy do dalszej pracy, jeżeli łyżeczka pobrana z zaczynu unosi się na powierzchni wody. Przygotuj ziemniaki:
0,5 kg ziemniaków
1 łyżka oliwy
2 łyżki posiekanego rozmarynu
1/2 łyżeczki soli
Ziemniaki dobrze umyj i pokrój w kostkę, nie ma potrzeby obierania ich ze skórki. Wrzuć je do miski, dodaj oliwę, sól i rozmaryn. Dobrze wszystko wymieszaj. Przesyp ziemniaki na blachę do pieczenia i wstaw do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 20 minut. Po tym czasie przemieszaj dobrze ziemniaki i dopiekaj na złoty kolor przez następne 20 minut. Po upieczeniu wystudź. Przygotuj ciasto właściwe:
600 g mąki chlebowej
1 i 1/4 szklanki wody
cały zaczyn z dnia poprzedniego (-2 łyżki na następne pieczenie)
1 łyżka soli
upieczone ziemniaki
Do miski wlej wodę, dodaj zaczyn. Wymieszaj dokładnie, wsyp mąkę. Zmieszaj tylko do połączenia składników, przykryj miskę ścierką lub foliową reklamówką i odstaw na 20 – 40 minut. Po tym czasie dodaj sól i wyrabiaj ciasto ręcznie rozciągając je i składając w misce (ok 6 minut) lub mikserem przez ok 3 minuty na pierwszej prędkości i 3 minuty na drugiej. Dodaj wystudzone, przestudzone ziemniaki i już ręcznie, delikatnie wrób je do ciasta.
Miskę przykryj plastikową siatką i odstaw na 2 godziny, składając w tym czasie trzykrotnie w odstępach trzydziestominutowych. Przefermentowane ciasto wyrzuć na blat i przedformuj ciasto w kulę (jeżeli chcesz dwa mniejsze bochenki, podziel ciasto na dwie części i uformuj każdą z nich) i pozostaw na 20 minut. Po tym czasie oprusz kulę mąką, obróć na drugą stronę i uformuj bochenek. Dobrze obsyp go mąką i włóż do koszyka wyłożonego ściereczką obsypaną mąką. Koszyk wsadź do plastikowej torby, dobrze owiń i najlepiej wstaw do lodówki, aby ciasto mogło w niej wyrastać przynajmniej 8 – 12 godzin.
Wyrośnięty bochenek wyrzuć na deskę, natnij i piecz w naparowanym piekarniku nagrzanym do 220 stopni przez 40 minut. Po dwudziestu minutach uchyl lekko piekarnik, aby uwolnić parę. Chleb najlepiej piec na nagrzanym kamieniu do pizzy, lub bardzo dobrze rozgrzanej blasze. Jeżeli masz żeliwny lub ceramiczny garnek, nagrzej piekarnik maksymalnie i wstaw garnek (razem z pokrywką) na dwadzieścia 30 minut aby się nagrzał. PO tym czasie wyjmij go i umieść w nim chleb. Piecz pod przykryciem 20 minut, potem zdejmij pokrywę i dopiekaj przez kolejne 20 na głęboko brązowy kolor.
Po upieczeniu chleb dokładnie wystudź.
A w pieczeniu towarzyszyli mi:
Aciri http://bajkorada.blogspot.com/2014/05/chleb-z-pieczonymi-ziemniakami-i.html
Przyznam szczerze, że majowy chleb był dla mnie wyjątkowo kłopotliwy.
Po pierwsze, w ogóle miał nie powstać, ponieważ przestaliśmy z A. jeść chleb i makarony, bo trochę się nam przybrało. Wcinamy tylko warzywa i kasze. No, ale po kilku minutach bicia się z myślami zdecydowałam, że comiesięczna piekarnia to comiesięczna piekarnia i jest ona ważniejsza od jakiejśtam diety. Postanowiłam chleb zrobić z połowy ilości, a pół bochenka oddać mamie.
Po drugie, spaliłam na nim mikser. Nie wiem co mi odbiło, żeby ciasto wrzucić do robota. Zawsze ugniatałam chleby ręcznie. Ale tym razem coś mnie pokusiło i po 4 minutach mieszania urządzenie stanęło i zaśmierdziało. Dziadunio już kilka razy tak robił, ale teraz stanął na amen. Tak więc stałam się właścicielką nowego robota i dziesięciu rat...
Po trzecie, nawiązując do punktu pierwszego właściwie, chleb upiekłam w piątek popołudniu. Wieczorem przyszedł znajomy z ładną butelką. Na diecie nie pijemy, ale jak już ją przyniósł, to dlaczego miałaby się zmarnować. Tak więc po opróżnieniu pierwszej szklanki, zaczęłam wędrować do kuchni. Tą samą ścieżką podążałam kilka razy, a ostatni raz poszedł A. I mocno się zdziwił, że przed wizytą kolegi z butelką na blacie było pół chleba, a po wyjściu kolegi i opróżnieniu butelki została jedna, żałosna piętka. Tak, ja sama wsunęłam pół chleba z masłem. Ale to chyba znaczy, że był bardzo smaczny!
Nie miałam z nim żadnych problemów. Do ciasta miałam dodać czosnku, ale zapomniałam... Następnym razem! Wizualnie bardzo mi się spodobał. Chyba jest jednym z ładniejszych jakie upiekłam.
Dzięki za wspólne pieczenie. Dziękuję Amber za organizację i Monice za świetny przepis. Jak zawsze było fajnie! Do zobaczenia za miesiąc.
Chleb z pieczonymi ziemniakami i rozmarynem
przepis podaję za Moniką
Chleb z pieczonymi ziemniakami i rozmarynem (1 duży, lub 2 małe bochenki)
2 łyżki zakwasu pszennego
1 szklana mąki
2/3 szklanki wody
Wszystkie składniki wymieszaj do uzyskania jednolitej konsystencji i pozostaw do przefermentowania w ciepłym miejscu na kilka godzin (8 – 12). Zakwas jest gotowy do dalszej pracy, jeżeli łyżeczka pobrana z zaczynu unosi się na powierzchni wody. Przygotuj ziemniaki:
0,5 kg ziemniaków
1 łyżka oliwy
2 łyżki posiekanego rozmarynu
1/2 łyżeczki soli
Ziemniaki dobrze umyj i pokrój w kostkę, nie ma potrzeby obierania ich ze skórki. Wrzuć je do miski, dodaj oliwę, sól i rozmaryn. Dobrze wszystko wymieszaj. Przesyp ziemniaki na blachę do pieczenia i wstaw do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 20 minut. Po tym czasie przemieszaj dobrze ziemniaki i dopiekaj na złoty kolor przez następne 20 minut. Po upieczeniu wystudź. Przygotuj ciasto właściwe:
600 g mąki chlebowej
1 i 1/4 szklanki wody
cały zaczyn z dnia poprzedniego (-2 łyżki na następne pieczenie)
1 łyżka soli
upieczone ziemniaki
Do miski wlej wodę, dodaj zaczyn. Wymieszaj dokładnie, wsyp mąkę. Zmieszaj tylko do połączenia składników, przykryj miskę ścierką lub foliową reklamówką i odstaw na 20 – 40 minut. Po tym czasie dodaj sól i wyrabiaj ciasto ręcznie rozciągając je i składając w misce (ok 6 minut) lub mikserem przez ok 3 minuty na pierwszej prędkości i 3 minuty na drugiej. Dodaj wystudzone, przestudzone ziemniaki i już ręcznie, delikatnie wrób je do ciasta.
Miskę przykryj plastikową siatką i odstaw na 2 godziny, składając w tym czasie trzykrotnie w odstępach trzydziestominutowych. Przefermentowane ciasto wyrzuć na blat i przedformuj ciasto w kulę (jeżeli chcesz dwa mniejsze bochenki, podziel ciasto na dwie części i uformuj każdą z nich) i pozostaw na 20 minut. Po tym czasie oprusz kulę mąką, obróć na drugą stronę i uformuj bochenek. Dobrze obsyp go mąką i włóż do koszyka wyłożonego ściereczką obsypaną mąką. Koszyk wsadź do plastikowej torby, dobrze owiń i najlepiej wstaw do lodówki, aby ciasto mogło w niej wyrastać przynajmniej 8 – 12 godzin.
Wyrośnięty bochenek wyrzuć na deskę, natnij i piecz w naparowanym piekarniku nagrzanym do 220 stopni przez 40 minut. Po dwudziestu minutach uchyl lekko piekarnik, aby uwolnić parę. Chleb najlepiej piec na nagrzanym kamieniu do pizzy, lub bardzo dobrze rozgrzanej blasze. Jeżeli masz żeliwny lub ceramiczny garnek, nagrzej piekarnik maksymalnie i wstaw garnek (razem z pokrywką) na dwadzieścia 30 minut aby się nagrzał. PO tym czasie wyjmij go i umieść w nim chleb. Piecz pod przykryciem 20 minut, potem zdejmij pokrywę i dopiekaj przez kolejne 20 na głęboko brązowy kolor.
Po upieczeniu chleb dokładnie wystudź.
A w pieczeniu towarzyszyli mi:
Aciri http://bajkorada.blogspot.com/2014/05/chleb-z-pieczonymi-ziemniakami-i.html
wtorek, 13 maja 2014
Tarta z botwinką.
Co tu dużo gadać. Tarta z botwinką jest zawsze rewelacyjna.
Tym razem za wskazówkami Chillibite poddusiłam buraczki w soku pomarańczowym. Ja zwykle duszę tak po prostu :) Fajnie wzbogacił smak ten sok, ale chyba jednak zostanę przy swojej wersji, która de facto jest toczka w toczkę ta sama jak u Chilli, ale bez soku ;) A no i kruche robię inaczej (takie jak np. tu), ale mam wrażenie, że co kucharka, to ma swój przepis na kruche :)
Oj, przyznam Wam się, że jak widzę botwinkę, to dostaję małpiego rozumu. A jak widzę botwinkę i kozi ser... ojej! można mnie tym szantażować!
Tym razem za wskazówkami Chillibite poddusiłam buraczki w soku pomarańczowym. Ja zwykle duszę tak po prostu :) Fajnie wzbogacił smak ten sok, ale chyba jednak zostanę przy swojej wersji, która de facto jest toczka w toczkę ta sama jak u Chilli, ale bez soku ;) A no i kruche robię inaczej (takie jak np. tu), ale mam wrażenie, że co kucharka, to ma swój przepis na kruche :)
Oj, przyznam Wam się, że jak widzę botwinkę, to dostaję małpiego rozumu. A jak widzę botwinkę i kozi ser... ojej! można mnie tym szantażować!
pierwsze w tym roku przetwory!!! rabarbar i kwiat czarnego bzu
Trzeba szykować formę, bo sezon przetworowy już... rozpoczęty!
Jak ja się cieszę! Uwielbiam robić słoiki. Bardzo ciężka robota, męczę się przy nich fizycznie, jak przy mało czym, ale naprawdę to lubię!
Dziś rano pobiegłam zrywać bez. Nastawiłam bzowego szampana, zrobiłam lemoniadę i dżem, który planowałam już od listopada hehe. Wyszedł rewelacyjny! Jak truskawki stanieją, podmieńcie nimi rabarbar.
DŻEM Z RABARBARU I KWIATÓW CZARNEGO BZU
1,5 kg obranego rabarbaru
1 kg curku
1/2 opakowania żelfiksu lub czegoś podobnego
15 baldachimów kwiatów czarnego bzu
Rabarbar pokrojony w cząstki zasypujemy cukrem i czekamy z godzinę, dwie, aż puści sok. Jak puści zaczynamy gotować. Jeśli jest za gęsto możemy podlać ciutką, ale naprawdę ciutką wody. Kiedy z rabarbaru zrobi się taki rzadki syrop (15 min?) dodać bzu i gotować jeszcze około 15 minut. Pod koniec dodać żelfiksu i gotować kolejne 5 minut. Całość wlać do wyparzonych słoików, porządnie zakręcić i pasteryzować około 20 minut. Z takiej ilości wyszło mi 9 słoików na oko 200 ml :).
Smacznego!
Jak ja się cieszę! Uwielbiam robić słoiki. Bardzo ciężka robota, męczę się przy nich fizycznie, jak przy mało czym, ale naprawdę to lubię!
Dziś rano pobiegłam zrywać bez. Nastawiłam bzowego szampana, zrobiłam lemoniadę i dżem, który planowałam już od listopada hehe. Wyszedł rewelacyjny! Jak truskawki stanieją, podmieńcie nimi rabarbar.
DŻEM Z RABARBARU I KWIATÓW CZARNEGO BZU
1,5 kg obranego rabarbaru
1 kg curku
1/2 opakowania żelfiksu lub czegoś podobnego
15 baldachimów kwiatów czarnego bzu
Rabarbar pokrojony w cząstki zasypujemy cukrem i czekamy z godzinę, dwie, aż puści sok. Jak puści zaczynamy gotować. Jeśli jest za gęsto możemy podlać ciutką, ale naprawdę ciutką wody. Kiedy z rabarbaru zrobi się taki rzadki syrop (15 min?) dodać bzu i gotować jeszcze około 15 minut. Pod koniec dodać żelfiksu i gotować kolejne 5 minut. Całość wlać do wyparzonych słoików, porządnie zakręcić i pasteryzować około 20 minut. Z takiej ilości wyszło mi 9 słoików na oko 200 ml :).
Smacznego!
jagielnik wiosenny, czyli sernik jaglany z rabarbaem i bzem
Klaudyna z Ziołowego Zakątka zorganizowała akcję "Kasza jaglana na słodko". Na facebooku Iwona Świerczyńska sprawia, że "Blogerzy słodzą kaszę". No i jak tu siedzieć z założonymi rękoma, tym bardziej, że:
a) trzeba testować nowy mikser
b) słodycze z kaszy nadają cię w sam raz na naszą, nadal trwającą dietę
c) różnorodność wiosennych dobroci zwala z nóg i koniecznie trzeba z nich korzystać.
Tak też powstał JAGIELNIK WIOSENNY inspirowany sernikiem Olgi Smile.
Spód:
100 g biszkoptów
30 g masła
kilka kropel aromatu waniliowego
Krem:
2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
pół szklanki soku pomarańczoewgo
1 łyżka skórki pomarańczowej kandyzowanej
1/4-1/3 szklanki syropu z czarnego bzu
1 łyżka kwiatów czarnego bzu
1 łyżeczka żelatyny rozpuszczonej w małej ilości letniej wody
Galaretka:
250 g rabarbaru
cukier do smaku
1/2 łyżeczki kardamonu
5 łyżeczek żelatyny
Biszkopty mielę w mikserze i mieszam z masłem. Masę o konsystencji mokrego piasku wykładam na dnie tortownicy 18 cm.
Na to wylewam krem ze zmiksowanej z sokiem pomarańczowym, syropem i żelatyną kaszy jaglanej, którą przed wylaniem mieszam z bzem i skórką. Wkładam do lodówki i czekam aż lekko stężeje.
W tym czasie robię galaretkę - obrany i pokrojony rabarbar gotuję w nie całym litrze wody. 900 ml będzie ok. Kiedy się rozpadnie, studzę lekko i do ciepłego kompotu dodaję cukier do smaku, kardamon i rozpuszczoną w odrobinie wody żelatynę. Wylewam to na kaszę i wsadzam na noc do lodówki, żeby stężało.
Smacznego!
Pozdrawiam wszystkich uczestników akcji kaszowych!
a) trzeba testować nowy mikser
b) słodycze z kaszy nadają cię w sam raz na naszą, nadal trwającą dietę
c) różnorodność wiosennych dobroci zwala z nóg i koniecznie trzeba z nich korzystać.
Tak też powstał JAGIELNIK WIOSENNY inspirowany sernikiem Olgi Smile.
Spód:
100 g biszkoptów
30 g masła
kilka kropel aromatu waniliowego
Krem:
2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
pół szklanki soku pomarańczoewgo
1 łyżka skórki pomarańczowej kandyzowanej
1/4-1/3 szklanki syropu z czarnego bzu
1 łyżka kwiatów czarnego bzu
1 łyżeczka żelatyny rozpuszczonej w małej ilości letniej wody
Galaretka:
250 g rabarbaru
cukier do smaku
1/2 łyżeczki kardamonu
5 łyżeczek żelatyny
Biszkopty mielę w mikserze i mieszam z masłem. Masę o konsystencji mokrego piasku wykładam na dnie tortownicy 18 cm.
Na to wylewam krem ze zmiksowanej z sokiem pomarańczowym, syropem i żelatyną kaszy jaglanej, którą przed wylaniem mieszam z bzem i skórką. Wkładam do lodówki i czekam aż lekko stężeje.
W tym czasie robię galaretkę - obrany i pokrojony rabarbar gotuję w nie całym litrze wody. 900 ml będzie ok. Kiedy się rozpadnie, studzę lekko i do ciepłego kompotu dodaję cukier do smaku, kardamon i rozpuszczoną w odrobinie wody żelatynę. Wylewam to na kaszę i wsadzam na noc do lodówki, żeby stężało.
Smacznego!
Pozdrawiam wszystkich uczestników akcji kaszowych!
sobota, 10 maja 2014
śniadanie
Omlety zawsze wydawały mi się pracochłonne i kłopotliwe. Oj, nie wiem jak mogłam żyć w tym przeświadczeniu tyle lat! Od kilku dni robię omlety codziennie i nie mam ich dość.
Tu omlet ze szpinakiem baby i sałatką warzywną.
Bo nie można zacząć dnia bez pięknego śniadania!
Tu omlet ze szpinakiem baby i sałatką warzywną.
Bo nie można zacząć dnia bez pięknego śniadania!
rabarbarowo-jabłkowe crumble
Prościej się nie da. Smaczniej chyba też nie. Kiedyś crumble mnie nie zachwycało. Teraz jadłabym tylko to.
Naczynie żaroodporne wypełniamy do 2/3 pokrojonymi w takie w sam raz kawałki rabarbaru i jabłek, które mieszamy z połową łyżeczki lawendy i jeśli jabłka są bardzo kwaśne można dodać łyżeczkę brązowego cukru, ja mam słodkie jabłka, więc cukru nie dodaję.
Na kruszonkę biorę dwie garści płatków owsianych, mieszam je z 3-4 łyżkami mąki i około 50g masła. Jak chwyci na mniejszej ilości to świetnie, dlatego fajnie dodawać tłuszcz po kawałku. Do smaku dodaję cynamon, imbir, kardamon, gałkę, goździki, wszystkiego po trochu, albo osobno. Zależy jakie mam smaki. Ugniatam kruszonkę, posypuję owoce i piekę około 30 minut w 180-200 stopniach.
Świetnie pasuje do tego świeża melisa, skórka pomarańczowa... och! możliwości crumble nie ma końca!
Naczynie żaroodporne wypełniamy do 2/3 pokrojonymi w takie w sam raz kawałki rabarbaru i jabłek, które mieszamy z połową łyżeczki lawendy i jeśli jabłka są bardzo kwaśne można dodać łyżeczkę brązowego cukru, ja mam słodkie jabłka, więc cukru nie dodaję.
Na kruszonkę biorę dwie garści płatków owsianych, mieszam je z 3-4 łyżkami mąki i około 50g masła. Jak chwyci na mniejszej ilości to świetnie, dlatego fajnie dodawać tłuszcz po kawałku. Do smaku dodaję cynamon, imbir, kardamon, gałkę, goździki, wszystkiego po trochu, albo osobno. Zależy jakie mam smaki. Ugniatam kruszonkę, posypuję owoce i piekę około 30 minut w 180-200 stopniach.
Świetnie pasuje do tego świeża melisa, skórka pomarańczowa... och! możliwości crumble nie ma końca!
sobota, 3 maja 2014
fit żarełko :)
Przez zimę przybyło nam kilka zbędnych kilogramów, więc od ostatnich kilkunastu dni żywimy się bardzo, hmmm... oszczędnie. Zero chleba i słodyczy. Pa pa dla makaronów, placków, tłustych serów. W menu sałatki, kasza z warzywami, koktajle i tyle. Plus duuużo ruchu.
Generalnie potrawy są nudnawe, więc nie chce mi się ich publikować. Stąd też taka przerwa w blogowaniu. Dziś jednak, wstawię Wam co ciekawsze.
Na pierwszy strzał: kasza z użyciem śliwek, które zamarynowałam jesienią. Zupełnym przypadkiem okazało się, że to połączenie to rewelacja! Kasza jaglana, plus pomidor, plus papryka świeża, plus keczup z cynamonem, plus śliwki. Do tego podprażone ziarna i odrobina oliwy, żeby to suche nie było. Mmmm!
A na koniec obiad, jak to mówią w Top Chefie "petarda".
Quinoa i amarantus (proporcje 2:1) z liśćmi botwinki, pieczonymi burakami z botwinki, uprażonymi orzechami włoskimi i laskowymi. Gorczyca utłuczona w moździerzu, natka pietruszki, cebula w kostkę, łyżka oliwy, 1 łyżka soku z cytryny, sól i pieprz.
Do tego:
marchewka słupki zamarynowana z pół godzinki w kolendrze, czerwonym pieprzu, czosnku utłuczonych w moździerzu z 2 łyżkami oleju rzepakowego i papryką ostrą wędzoną (chociaż następnym razem użyję zwykłej, bo dodatek wędzonej jest już chyba przekombinowany), upieczona w 200 stopniach przez ok 15-20 min i posypana natką pietruszki. Świetna z kleksem jogurtu greckiego.
Oooo... tak!
Generalnie potrawy są nudnawe, więc nie chce mi się ich publikować. Stąd też taka przerwa w blogowaniu. Dziś jednak, wstawię Wam co ciekawsze.
Na pierwszy strzał: kasza z użyciem śliwek, które zamarynowałam jesienią. Zupełnym przypadkiem okazało się, że to połączenie to rewelacja! Kasza jaglana, plus pomidor, plus papryka świeża, plus keczup z cynamonem, plus śliwki. Do tego podprażone ziarna i odrobina oliwy, żeby to suche nie było. Mmmm!
Kolejnym fajnym połączeniem było:
posiekane liście szczawiu, potargana sałata masłowa, koperek, zielona cebulka, świeży kalafior (nie ugotowany), ogórek kostka, rzodkiewka, awokado, pestki, oliwa, sok z cytryny do pokropienia.
Quinoa i amarantus (proporcje 2:1) z liśćmi botwinki, pieczonymi burakami z botwinki, uprażonymi orzechami włoskimi i laskowymi. Gorczyca utłuczona w moździerzu, natka pietruszki, cebula w kostkę, łyżka oliwy, 1 łyżka soku z cytryny, sól i pieprz.
Do tego:
marchewka słupki zamarynowana z pół godzinki w kolendrze, czerwonym pieprzu, czosnku utłuczonych w moździerzu z 2 łyżkami oleju rzepakowego i papryką ostrą wędzoną (chociaż następnym razem użyję zwykłej, bo dodatek wędzonej jest już chyba przekombinowany), upieczona w 200 stopniach przez ok 15-20 min i posypana natką pietruszki. Świetna z kleksem jogurtu greckiego.
Oooo... tak!
200 wpis, ładny
Torcik dla Mamy Moniczki. Torcik kwiatowy do którego długo się przygotowywałam. Było chyba ze dwadzieścia wersji smakowych. W końcu stanęło na:
biszkopt nasączany lemoniadą,
krem mascarpone+bita śmietana i hibiskus (część zmielona na puder, część zgnieciona na drobne cząstki),
dżem malinowy,
boki płatki kokosa,
góra maliny, brzoskwinia, kwiaty jadalne - niezapominajki, scukrzone fiołki i pierwiosnki, kwiaty poziomek, płatki mlecza, stokrotki, namoczone płatki hibiskusa.
Pozdrawiam Mamę Moniczki i życzę wszystkiego najlepszego!
biszkopt nasączany lemoniadą,
krem mascarpone+bita śmietana i hibiskus (część zmielona na puder, część zgnieciona na drobne cząstki),
dżem malinowy,
boki płatki kokosa,
góra maliny, brzoskwinia, kwiaty jadalne - niezapominajki, scukrzone fiołki i pierwiosnki, kwiaty poziomek, płatki mlecza, stokrotki, namoczone płatki hibiskusa.
Pozdrawiam Mamę Moniczki i życzę wszystkiego najlepszego!
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Naleśniki z serowymi brokułami
Wpis na szybko, obiad zresztą też. Wymyśliło mi się, że tak ma być i było:
NALEŚNIKI Z SEROWYMI BROKUŁAMI
4 naleśniki
ok 400 g brokułów
ok 100 g gorgonzoli
ok 100 g śmietanki 30%
garść kostki sojowej namoczonej w bulionie albo dla lubiących kurczaki - trochę przesmażonego kurczaka pokrojonego w kostkę lub paski
czosnek, sól i pieprz do smaku
Na patelni rozpuszczamy ser w śmietance. W tym czasie gotujemy w osobnym garnku brokuły. Kiedy brokuły będą dobre, a ser się rozpuści łączymy wszystkie składniki sosu razem, doprawiamy i wkładamy do naleśnika.
Teraz jak o tym myślę, to do całości dodałabym jeszcze pora pokrojonego w półplasterki, odsmażonego na maśle.
I teraz myk:
naleśniki polewamy sosem takim jak do tej sałatki, którą de facto zrobiłam i rzeczywiście była świetna, ale zamiast quinoi użyłam bulgura, bo będąc na sto przekonaną, że mam jeszcze cale kilogramy quinoi w domu nie kupiłam paczki no i całe szczęście znalazłam chociaż bulgura...
NALEŚNIKI Z SEROWYMI BROKUŁAMI
4 naleśniki
ok 400 g brokułów
ok 100 g gorgonzoli
ok 100 g śmietanki 30%
garść kostki sojowej namoczonej w bulionie albo dla lubiących kurczaki - trochę przesmażonego kurczaka pokrojonego w kostkę lub paski
czosnek, sól i pieprz do smaku
Na patelni rozpuszczamy ser w śmietance. W tym czasie gotujemy w osobnym garnku brokuły. Kiedy brokuły będą dobre, a ser się rozpuści łączymy wszystkie składniki sosu razem, doprawiamy i wkładamy do naleśnika.
Teraz jak o tym myślę, to do całości dodałabym jeszcze pora pokrojonego w półplasterki, odsmażonego na maśle.
I teraz myk:
naleśniki polewamy sosem takim jak do tej sałatki, którą de facto zrobiłam i rzeczywiście była świetna, ale zamiast quinoi użyłam bulgura, bo będąc na sto przekonaną, że mam jeszcze cale kilogramy quinoi w domu nie kupiłam paczki no i całe szczęście znalazłam chociaż bulgura...
Ze względu na to, że zdjęcie wyszło najbardziej niesmakowicie, jak tylko można sobie to wyobrazić, postanowiłam potrawę narysować :) |
Duuuża porcja pysznej sałatki dla bardzo głodnej pannicy :) |
sobota, 19 kwietnia 2014
torcik wiosenny
Torcik wiosenny dla Pani Asi.
Krem - tradycyjnie mascarpone i bita śmietana, ale tym razem z dodatkiem domowego likieru kokosowego. Nasączenie biszkoptu z soku ananasowego z sokiem z cytryny. Frużelina truskawkowa kwaśna. Beziki dla ozdoby, truskawki.
Sto lat!
Krem - tradycyjnie mascarpone i bita śmietana, ale tym razem z dodatkiem domowego likieru kokosowego. Nasączenie biszkoptu z soku ananasowego z sokiem z cytryny. Frużelina truskawkowa kwaśna. Beziki dla ozdoby, truskawki.
Sto lat!
Spokojnych i leniwych świąt Wielkanocnych!
Smacznych jajek i dużo czasu spędzonego z rodziną.
baba - http://www.mojewypieki.com/przepis/jogurtowa-babka-cytrynowa |
Mazurki inspirowane tymi od Liski, ale zamiast konfitury z płatków, jest z owoców róży i inne drobne modyfikacje http://whiteplate.blogspot.com/2011/04/mazurek-rozany-z-migdaami.html |
Wieniec różany z białą czekoladą i migdałami. Był już na blogu. |
środa, 16 kwietnia 2014
Kwietniowa Piekarnia! Chleb pomidorowy
Minął kolejny miesiąc. Ten przeleciał jeszcze szybciej niż poprzedni. Dopiero co piekłyśmy liście, a tu już Kwietniowa Piekarnia...
Chleb pomidorowy nastawiłam, składałam grzecznie co godzinę, aż tu nagle telefon. Muszę pilnie wyjść. Został biedak sam na blacie i rósł w foremce. Zostawiłam go pod opieką A. co nie było za mądrym pomysłem, bo
a) chleb urósł i foremka, do której do początkowo wsadziłam okazała się za mała, chleb z niej wyszedł, a w niektórych miejscach się nie dopiekł,
no i tu przejdziemy do punktu b) gdybym była na miejscu przełożyłabym go do innej foremki, piekła na blasze lub po prostu piekła dłużej, a tak mam wrażenie, że chleb był w środku nie na 100% dopieczony.
Ale to nie ważne.
Ważne, że znowu wyszedł bardzo smaczny i ciekawy chleb. A. trochę marudził, że na bardzo czuć słodycz pomidorów, ale ja jej kompletnie nie wyczułam. Sezam dodałam mieszany - biały i czarny, ale biały - tak jak się tego spodziewałam - trochę zgubił się w miąższu. Dodałam 4 papryczki peperoncino roztarte w moździerzu, pół łyżeczki granulowanego czosnku, oregano i bazylii. No i najważniejsza zmiana. Niestety nie zdążyłam kupić mąki orkiszowej, bo mi zamknęli sklep dosłownie przed nosem. Użyłam więc, pszennej razowej. Szalenie smakował mi z żółtym serem i liściem sałaty. Zjadłam w ten sposób pół bochenka :)
Dziękuję Danusiu za świetny chleb!
Poniżej przeklejam przepis od Amber. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za wspólne pieczenie!
Pomidorowy,jasny chleb orkiszowy z czarnym sezamem
przepis podaję za Daną
Na zaczyn
Ciasto właściwe
Ciasto jest dość luźne, ale za każdym złożeniem, staje się bardziej sprężyste i podatne na późniejsze formowanie w bochenek.
Formowanie podłużnego bochenka.
Starajmy się, aby jak najmniej mąki, dostało się do środka ciasta.
Po instrukcje dotyczące wyrabiania,składania i wyrastania chleba na mące orkiszowej białej odsyłam na blog Leśny Zakątek.
Pamiętajcie też,że własne interpretacje i pomysły na chleb dostarczą nam dodatkowych emocji i wzbogacą naszą Piekarnię.
Niech nam się upiecze!
W tym miesiącu piekłam z:
Chleb pomidorowy nastawiłam, składałam grzecznie co godzinę, aż tu nagle telefon. Muszę pilnie wyjść. Został biedak sam na blacie i rósł w foremce. Zostawiłam go pod opieką A. co nie było za mądrym pomysłem, bo
a) chleb urósł i foremka, do której do początkowo wsadziłam okazała się za mała, chleb z niej wyszedł, a w niektórych miejscach się nie dopiekł,
no i tu przejdziemy do punktu b) gdybym była na miejscu przełożyłabym go do innej foremki, piekła na blasze lub po prostu piekła dłużej, a tak mam wrażenie, że chleb był w środku nie na 100% dopieczony.
Ale to nie ważne.
Ważne, że znowu wyszedł bardzo smaczny i ciekawy chleb. A. trochę marudził, że na bardzo czuć słodycz pomidorów, ale ja jej kompletnie nie wyczułam. Sezam dodałam mieszany - biały i czarny, ale biały - tak jak się tego spodziewałam - trochę zgubił się w miąższu. Dodałam 4 papryczki peperoncino roztarte w moździerzu, pół łyżeczki granulowanego czosnku, oregano i bazylii. No i najważniejsza zmiana. Niestety nie zdążyłam kupić mąki orkiszowej, bo mi zamknęli sklep dosłownie przed nosem. Użyłam więc, pszennej razowej. Szalenie smakował mi z żółtym serem i liściem sałaty. Zjadłam w ten sposób pół bochenka :)
Dziękuję Danusiu za świetny chleb!
Poniżej przeklejam przepis od Amber. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za wspólne pieczenie!
Pomidorowy,jasny chleb orkiszowy z czarnym sezamem
przepis podaję za Daną
Na zaczyn
- 55g aktywnego zakwasu z mąki żytniej razowej,
- 200g mąki orkiszowej białej, typ 630 lub 700,
- 200g wody,
- 1 jabłko, starte na tarce jarzynowej.
Ciasto właściwe
- Cały zaczyn, około 500g,
- 400g zmiksowanych, krojonych, pomidorów z puszki,
- 350g mąki orkiszowej białej, typ 630 lub 700,
- 300g mąki pszennej chlebowej, typ 750,
- 1 łyżka miodu,
- sezam czarny, w/g uznania,
- sól morska, około 15g,
- dodatkowo, mąka do podsypywania, w trakcie przekładania i formowania ciasta.
- Do zaczynu dodajemy zmiksowane pomidory, sól, miód, sezam.
- Następnie stopniowo, zmieszane i przesiane mąki, orkiszową i pszenną chlebową.
- Wyrabiamy ciasto ręcznie, od połączenia składników, co najmniej 10 minut, mikserem, o połowę krócej.
- Pozostawiamy ciasto przykryte, na około 3 godziny.
- W czasie tych 3 godzin:
- Po godzinie, wyjmujemy ciasto z miski na omączony blat, rozklepujemy, składamy i ponownie wkładamy do miski. Na zdjęciach widać sposób składania.
- Po następnej godzinie, postępujemy identycznie.
- W trzeciej godzinie formujemy ciasto w okrągły w tym przypadku podłużny bochenek. / patrz: zdjęcie zbiorcze-formowanie podłużnego bochenka /.
- Uformowane ciasto wkładamy do koszyczka, łączeniem do góry. Pozostawiamy delikatnie przykryte, do ostatecznego wyrośnięcia.
- Pieczemy w początkowej temp.250st, przez 15 minut, rzucając na blachę 2-3 kostki lodu, następnie w opadającej, około 30 minut. Ciasto przed włożeniem do piekarnika, nacinamy ostrym narzędziem, np. żyletką
Ciasto jest dość luźne, ale za każdym złożeniem, staje się bardziej sprężyste i podatne na późniejsze formowanie w bochenek.
Formowanie podłużnego bochenka.
Starajmy się, aby jak najmniej mąki, dostało się do środka ciasta.
Po instrukcje dotyczące wyrabiania,składania i wyrastania chleba na mące orkiszowej białej odsyłam na blog Leśny Zakątek.
Pamiętajcie też,że własne interpretacje i pomysły na chleb dostarczą nam dodatkowych emocji i wzbogacą naszą Piekarnię.
Niech nam się upiecze!
W tym miesiącu piekłam z:
Aciri Bajkorada
Amber Kuchennymidrzwiami.pl
Alucha NieładMalutki
Arnika Arnikowa kuchnia
Bea Bea w kuchni
Beata Stare gary
Bożenka Smakowe kubki
Dorota Ugotujmyto.pl
Dorota Moje małe czarowanie
Gatita Kulinarne przygody Gatity
Gucio Kuchnia Gucia
Iga japoziomka
Jola smak mojego domu
Kamila Ogrody Babilonu
Magda Konwalie w kuchni
Magda Z miłości do słodkości
MarcinH Grahamka,weka i kajzerka…
Mimbla Ruskie raz
Mysia Pieczarkamysia.pl
Renata S forksncanvas
Tosia smakowitychleb.pl
Urszula Proste potrawy
Wisła Zapach chleba
Żabka Healthy Craving
Dziękuję i pozdrawiam!
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
leśne skarby - kiszony czosnek niedźwiedzi, syrop z fiołków i krystalizowane fiołki i pierwiosnki
Poszłam tam gdzie powiedział D. Szłam przez łąkę i mruczałam pod nosem, że pewnie i tak nic nie znajdę. A jeszcze się zgubię, bo taką mam tendencję. Minęłam dwa bażanty, które drąc się wniebogłosy podskakiwały jak potłuczone. Przeszłam przez pierwszą ścianę drzewek a tam... zaparło mi dech w piersiach od smrodu czosnku, który uwielbiam i od widoku jego niekończących się dywanów. Zaczęłam się schylać po pierwsze liście, a spomiędzy zaświeciły do mnie fiołki. Kurcze! Byłam w raju!
Czosnek ukisiłam. Zwinięty w rulony po kilka listków i dobrze ubity w słoju, zalałam letnią wodą z łyżeczką soli himalajskiej. D. mówi, że nie potrzebnie. Że gdybym dobrze ubiła, czosnek puściłby swój naturalny sok, jak kapusta. Spróbujemy w przyszłym roku.
Najładniejsze fiolki skrystalizowałam do tortu, na który mam zamówienie końcem kwietnia. Dodałam do nich pierwiosnki, które znalazłam za pobliskiej łące, po której zresztą zaraz po zerwaniu pierwiosnków, goniły mnie wściekłe psy, sięgające mi wprawdzie do połowy łydki, ale strasznie rozwrzeszczane, więc prawidłowo budzące grozę.
Z tych mniej ładnych zrobiłam syrop. Nie wiem dlaczego nie udało mi się uzyskać odpowiedniego koloru. Trochę szkoda, ale i tak najważniejsze, że jest aromat!
Co to była za wyprawa! Mam apetyt na więcej!
Czosnek ukisiłam. Zwinięty w rulony po kilka listków i dobrze ubity w słoju, zalałam letnią wodą z łyżeczką soli himalajskiej. D. mówi, że nie potrzebnie. Że gdybym dobrze ubiła, czosnek puściłby swój naturalny sok, jak kapusta. Spróbujemy w przyszłym roku.
Najładniejsze fiolki skrystalizowałam do tortu, na który mam zamówienie końcem kwietnia. Dodałam do nich pierwiosnki, które znalazłam za pobliskiej łące, po której zresztą zaraz po zerwaniu pierwiosnków, goniły mnie wściekłe psy, sięgające mi wprawdzie do połowy łydki, ale strasznie rozwrzeszczane, więc prawidłowo budzące grozę.
Z tych mniej ładnych zrobiłam syrop. Nie wiem dlaczego nie udało mi się uzyskać odpowiedniego koloru. Trochę szkoda, ale i tak najważniejsze, że jest aromat!
Co to była za wyprawa! Mam apetyt na więcej!
Moja wersja koloru fiołkowego ;) |
polecam chleb z morelami
Polecam! polecam! polecam!
Bardzo fajny chleb na sobotę, na przekąskę do pracy, albo po prostu do łapy na drogę. Niestety, nie trzyma długo świeżości, ale z drugiej strony, po co trzymać go długo??? Dzięki Waniliowa Chmurko za przepis!
Bardzo fajny chleb na sobotę, na przekąskę do pracy, albo po prostu do łapy na drogę. Niestety, nie trzyma długo świeżości, ale z drugiej strony, po co trzymać go długo??? Dzięki Waniliowa Chmurko za przepis!
wegańskie ciasto z dżemem
Chciało się słodkiego. Dżem pod ręką był. Przepis też się znalazł, właściwie jako druga pozycja w googlach po wstukaniu "ciasto z dżemem". Nie jest rewelacyjny. Jest wręcz przeciętny, ale zamieszczam go tutaj, bo jest to przepis z serii - zazwyczaj mam wszystko w domu.
WEGAŃSKIE CIASTO Z DŻEMEM
2 szklanki mąki
3 jaja - zamiast tego użyłam 2 łyżek mielonego siemienia lnianego zalanego 5cioma łyżkami gorącej wody
szklanka mleka (u mnie kokosowego)
szklanka cukru
½ szklanki oleju
½ - ¾ słoiczka dżemu (ja użyłam z czereśni i cytryny)
po łyżeczce kakao, sody oczyszczonej, cynamonu
jabłko, płatki migdałów jak się ma. jak się nie ma to się nie ma
Zmiksować jaja (siemię) z cukrem, dodać pozostałe składniki, porządnie zmiksować. Na dnie rozłożyć owoce. Wylać ciasto. Piec w 180 stopniach przez 50-60 minut.
WEGAŃSKIE CIASTO Z DŻEMEM
2 szklanki mąki
3 jaja - zamiast tego użyłam 2 łyżek mielonego siemienia lnianego zalanego 5cioma łyżkami gorącej wody
szklanka mleka (u mnie kokosowego)
szklanka cukru
½ szklanki oleju
½ - ¾ słoiczka dżemu (ja użyłam z czereśni i cytryny)
po łyżeczce kakao, sody oczyszczonej, cynamonu
jabłko, płatki migdałów jak się ma. jak się nie ma to się nie ma
Zmiksować jaja (siemię) z cukrem, dodać pozostałe składniki, porządnie zmiksować. Na dnie rozłożyć owoce. Wylać ciasto. Piec w 180 stopniach przez 50-60 minut.
bezglutenowe ciasto z mąk, które nie smakuje jak wiór sosnowy!
Aga z Mechanicznej poprosiła mnie o upieczenie ciasta wegańskiego i bezglutenowego zarazem. Chciałam zrobić ciasto nie na bazie kaszy, czy ryżu, ale takie zwykłe mączne. Placka no. Szukałam, sprawdzałam, kombinowałam i już właściwie całkiem poddana, znalazłam to.
Nie trzymałam się ściśle przepisu, bo nie miałam tylu migdałów. Mąk też mi w trakcie zbrakło i użyłam części ryżowej, jaglanej i amarantusowej.
Dodałam więcej cukru (3/4 szklanki), bo bez niego ciasto miało kiepski smak.
Tłuszcz kokosowy zastąpiłam oliwą.
Kamień winny zastąpiłam rozsądną ilością sody (3/4 łyżeczki).
Ciasto piekłam w za małej blasze i wyszło wysokie, przez co jak brało się do ust duży kawałek, to robiła się lekka klucha, ale cieńsze kawałki miały odpowiednią konsystencję, więc nie piekłabym w keksówce, jak sugerują w przepisie, a na zwykłej, płaskiej blasze.
Mimo to wszystko efekt jest rewelka! Polecam wszystkim bezglutom!
Nie trzymałam się ściśle przepisu, bo nie miałam tylu migdałów. Mąk też mi w trakcie zbrakło i użyłam części ryżowej, jaglanej i amarantusowej.
Dodałam więcej cukru (3/4 szklanki), bo bez niego ciasto miało kiepski smak.
Tłuszcz kokosowy zastąpiłam oliwą.
Kamień winny zastąpiłam rozsądną ilością sody (3/4 łyżeczki).
Ciasto piekłam w za małej blasze i wyszło wysokie, przez co jak brało się do ust duży kawałek, to robiła się lekka klucha, ale cieńsze kawałki miały odpowiednią konsystencję, więc nie piekłabym w keksówce, jak sugerują w przepisie, a na zwykłej, płaskiej blasze.
Mimo to wszystko efekt jest rewelka! Polecam wszystkim bezglutom!
II Targowisko Próżności Bielsko-Biała
Miałam szczęście móc zaprezentować swoje wypieki na II Targowisku Próżności. Napiekłam naprawdę duuużo różnych ciast, a zeszły wszystkie! No dobrze, przyznam się, że wróciłam do domu z trzema kawałkami szarlotki. Niestety, mam tylko kilka zdjęć zrobionych przez Dorotę Koperską i przez Moniczkę, bo zwyczajnie nie miałam czasu oderwać się od obsługi i opowiadań o ciastach żeby pocykać im fotki! Poniżej zamieszczam kilka, a na bieżąco będę uzupełniała przepisy.A jest na co, bo były i ciasta z buraków od Jadłonomii i biszkopty bazyliowe, Królewiec będący hołdem dla Pauliny, muffinów co niemiara, ciasta bezglutenowe - ryżowe z jabłkami i jaglane z dynią. Oj, urobiłam się, ale za to jaka satysfakcja!
Dziękuję Ewie za świetną organizację, wystawiającym dziewczynom za ruch na moim straganiku, za dobre słowa i energię. Dziękuję Mamie, która dzielnie wspierała mnie przez te dwa dni na zmywaku i Basi, bez której w ogóle nie trafiłabym na te targi.
Dziękuję Ewie za świetną organizację, wystawiającym dziewczynom za ruch na moim straganiku, za dobre słowa i energię. Dziękuję Mamie, która dzielnie wspierała mnie przez te dwa dni na zmywaku i Basi, bez której w ogóle nie trafiłabym na te targi.
Słynne na całe Targowisko ciasto marchewkowe |
Ciasto bezglutenowe z kaszą jaglaną i dynią |
Drożdżówki z czarnym bzem |
Ostatnie serce z buraków. |
W tle moja dzielna mama! |
Cake popsy |
A to ja w aparacie Moniczki. |
tarta z kolorowymi paprykami i czerwoną soczewicą
Mało mam ostatnio czasu na pisanie. Mało też eksperymentuję w kuchni. Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni. Na obiady podaję szalenie smaczne, ale za nudne na bloga warzywa gotowane na parze posypane tartymi, twardymi serami i polane masłem klarowanym. Brokuły, kolorowe kalafiory, fasole mamuty. Czasem usmażę do tego sadzone. Kaszę jaglaną podałam z usmażoną cukinią, różowym bakłażanem i pomidorkami koktajlowymi, posypane przyprawą bruschetta. No i nagle w mojej lodówce pojawiły się kolorowe papryki, które dostałam w prezencie. Leżały, leżały, czekały, a ja jakoś nie miałam do nich zapału. Nagle przypomniałam sobie przepis z czasów archaicznych, kiedy to uczyłam się gotować (tak, jakbym teraz się nie uczyła ;)). Nie wiem, skąd go wzięłam, więc trochę zaimprowizowałam.
TARTA Z KOLOROWYMI PAPRYKAMI I SOCZEWICĄ
ciasto:
250 g mąki pszennej
125 g masła
szczypta soli, taka od serca
4-5 łyżki zimnej wody
Ciasto zagniatamy na gładką masę. Jeśli jest za suche możemy dodać jeszcze jedną łyżkę wody. Wkładamy do lodówki na 30 min.
farsz:
szklanka czerwonej soczewicy ugotowanej na miękko, prawie się rozpadająco
pół papryki żółtej, pół zielonej i co najmniej jedna duża czerwona
pół puszki pomidorów krojonych
czosnek
łyżka pasty curry (ewentualnie zwykłego - sypkiego curry łyżeczkę, pół łyżeczki papryki słodkiej i pół ostrej)
20 g świeżych lub 6 g suszonych drożdży
opcjonalnie do posypania twardy tarty ser lub płatki drożdżowe
sól i pieprz
oliwa
Na patelni rozgrzewamy oliwę, a w tym czasie szybciutko kroimy papryki w kostkę. Pokrojone wrzucamy na patelnię i chwilę dusimy. Dodajemy czosnek, pomidory, przyprawy i dusimy do zredukowania soku z pomidorów. Można dodać łyżeczkę koncentratu pomidorowego do zagęszczenia. Dodajemy soczewicę, gotujemy jeszcze chwilkę i zdejmujemy do przestudzenia. kiedy farsz będzie letnio - ciepły, nie gorący! dodajemy drożdże i dokładnie mieszamy całość. Doprawiamy.
Ciasto wykładamy do formy do tarty i podpiekamy około 10 minut w 180 stopniach. Po tym czasie wykładamy farsz i pieczemy 25-30 minut posypane płatkami drożdżowymi lub twardym serem.
Smacznego!
TARTA Z KOLOROWYMI PAPRYKAMI I SOCZEWICĄ
ciasto:
250 g mąki pszennej
125 g masła
szczypta soli, taka od serca
4-5 łyżki zimnej wody
Ciasto zagniatamy na gładką masę. Jeśli jest za suche możemy dodać jeszcze jedną łyżkę wody. Wkładamy do lodówki na 30 min.
farsz:
szklanka czerwonej soczewicy ugotowanej na miękko, prawie się rozpadająco
pół papryki żółtej, pół zielonej i co najmniej jedna duża czerwona
pół puszki pomidorów krojonych
czosnek
łyżka pasty curry (ewentualnie zwykłego - sypkiego curry łyżeczkę, pół łyżeczki papryki słodkiej i pół ostrej)
20 g świeżych lub 6 g suszonych drożdży
opcjonalnie do posypania twardy tarty ser lub płatki drożdżowe
sól i pieprz
oliwa
Na patelni rozgrzewamy oliwę, a w tym czasie szybciutko kroimy papryki w kostkę. Pokrojone wrzucamy na patelnię i chwilę dusimy. Dodajemy czosnek, pomidory, przyprawy i dusimy do zredukowania soku z pomidorów. Można dodać łyżeczkę koncentratu pomidorowego do zagęszczenia. Dodajemy soczewicę, gotujemy jeszcze chwilkę i zdejmujemy do przestudzenia. kiedy farsz będzie letnio - ciepły, nie gorący! dodajemy drożdże i dokładnie mieszamy całość. Doprawiamy.
Ciasto wykładamy do formy do tarty i podpiekamy około 10 minut w 180 stopniach. Po tym czasie wykładamy farsz i pieczemy 25-30 minut posypane płatkami drożdżowymi lub twardym serem.
Smacznego!
czwartek, 3 kwietnia 2014
cannelloni z pokrzywą
Jeszcze jeden przepis z pokrzywą. Nie macie dość ;) Nie martwcie się, po weekendzie zasypię Was słodkościami, bo obstawiam tam bufet na Targowisku Próżności :) Wszystkich przy okazji serdecznie zapraszam. Będzie smacznie i wegańsko, bezglutenowo i normalnie też, a na pewno bardzo oryginalnie.
CANNELLONI Z POKRZYWĄ
Siatka pokrzywy - nie wiem ile waży - na pewno 500 g
opakowanie ricotty
makaron cannelloni
czosnek, sól i pieprz do smaku
pomidory, sos pomidorowy lub beszamelowy - wedle uznania
Przebraną i umytą pokrzywę zalewam wrzątkiem i zaraz potem zimną wodą. Na patelni przesmażam czosnek i dodaję pokrzywę. Duszę kilka minut. Studzę, miksuję z ricottą, doprawiam, napycham farszem makaronowe rurki. Zapiekam około 25 minut polane sosem. Całość posypałam płatkami drożdżowymi, ale świetnie sprawdzi się parmezan.
Smacznego!
CANNELLONI Z POKRZYWĄ
Siatka pokrzywy - nie wiem ile waży - na pewno 500 g
opakowanie ricotty
makaron cannelloni
czosnek, sól i pieprz do smaku
pomidory, sos pomidorowy lub beszamelowy - wedle uznania
Przebraną i umytą pokrzywę zalewam wrzątkiem i zaraz potem zimną wodą. Na patelni przesmażam czosnek i dodaję pokrzywę. Duszę kilka minut. Studzę, miksuję z ricottą, doprawiam, napycham farszem makaronowe rurki. Zapiekam około 25 minut polane sosem. Całość posypałam płatkami drożdżowymi, ale świetnie sprawdzi się parmezan.
Smacznego!
kotlety z wędzoną makrelą
Widziałam gdzieś kiedyś kotleciki z makrelą. Nie chciało mi się szukać przepisu, zrobiłam na czuja i okazało się, że jest prawie jak u Liski ;)
KOTLECIKI Z WĘDZONĄ MAKRELĄ
wędzona makrela
300 g ziemniaków ugotowanych i zmiażdżonych na pure
duuuża łyżka musztardy
trochę szczypiorku
sól i pieprz
bułka tarta do panierki
Obraną z ości makrelę mieszam z ziemniakami, posiekanym szczypiorkiem, solą, pieprzem do smaku i musztardą. Obtaczam w bułce i smażę. Pychota!
KOTLECIKI Z WĘDZONĄ MAKRELĄ
wędzona makrela
300 g ziemniaków ugotowanych i zmiażdżonych na pure
duuuża łyżka musztardy
trochę szczypiorku
sól i pieprz
bułka tarta do panierki
Obraną z ości makrelę mieszam z ziemniakami, posiekanym szczypiorkiem, solą, pieprzem do smaku i musztardą. Obtaczam w bułce i smażę. Pychota!
paszteciki z pokrzywą
Babcia, która moje jedzenie chwastów traktuje jako zabawną fanaberię oszalała na punkcie tych pasztecików i zamówiła tuzin na Wielkanoc. Zrobiłam je w piątek wieczór, poszłam czytać książkę, obudziłam się rano i oto co zastałam:
Dla jasności pasztecików wieczorem było 14...
A robi się je tak:
PASZTECIKI Z POKRZYWĄ
Ciasto:
3000 g mąki pszennej
4g suszonych drożdży
1 łyżeczka cukru
1/2 szklanki ciepłej wody
1/4 szklanki oleju
sól
Wszystkie składniki połączyć i ugniatać, aż powstanie elastyczne, gładkie ciasto, odchodzące od ręki. Jeśli jest za klejące - dodać mąki, za suche - wody. Ostawić na godzinę, żeby sobie porosło.
4g suszonych drożdży
1 łyżeczka cukru
1/2 szklanki ciepłej wody
1/4 szklanki oleju
sól
Wszystkie składniki połączyć i ugniatać, aż powstanie elastyczne, gładkie ciasto, odchodzące od ręki. Jeśli jest za klejące - dodać mąki, za suche - wody. Ostawić na godzinę, żeby sobie porosło.
Farsz:
siatka pokrzywy - nie wiem ile wagowo... muszę zważyć, ale pół kilo na pewno!
opakowanie fety
sól, pieprz i czosnek
Przebraną i umytą pokrzywę zalewamy wrzątkiem i od razu zalewamy zimną wodą. Na patelni rozgrzewamy oliwę i szklimy czosnek, dorzucamy posiekaną pokrzywę. Przesmażamy kilka minut. Następnie studzimy i miksujemy z fetą. Doprawiamy.
Ciasto rozwałkowujemy na kwadrat, rozsmarowujemy pokrzywowy farsz i zwijamy w roladę. Całość tniemy na około 5 cm kawałki, każdy smarujemy białkiem i posypujemy sezamem.
Pieczemy około 25 minut w 180 stopniach.
Smacznego.
chleb pszenno-żytni z siemieniem lnianym
Wpis publikuję żeby polecić wam świetny chleb i żeby was ostrzec... nie pakujcie do foremek za dużo ciasta, bo... uwaga! wykipi! Taka katastrofa mi się dziś przytrafiła, a raczej burakom, które piekły się piętro niżej.
spaghetti z czosnkiem niedźwiedzim
To jest to, na co czekałam cały rok. To jest mój smak. Smak idealny. Nic więcej mi nie trzeba.
SPAGHETTI Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM
na jedną bardzo solidną porcję
garść makaronu
pół pęczka czosnku niedźwiedziego
mały pomidor pokrojony w kostkę
1/4 kostki fety pokrojonej w kostkę
oliwa
Makaron gotujemy i mieszamy z wymienionymi wyżej składnikami.
Jemy. Czujemy lekkość, lato, szczęście.
SPAGHETTI Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM
na jedną bardzo solidną porcję
garść makaronu
pół pęczka czosnku niedźwiedziego
mały pomidor pokrojony w kostkę
1/4 kostki fety pokrojonej w kostkę
oliwa
Makaron gotujemy i mieszamy z wymienionymi wyżej składnikami.
Jemy. Czujemy lekkość, lato, szczęście.
środa, 26 marca 2014
wieniec drożdżowy z powidłami z róży
Chodziło za mną drożdżowe.
Chodziło za mną wykorzystanie powideł z róży.
No i wymyśliłam takie coś.
WIENIEC DROŻDŻOWY Z POWIDŁAMI Z RÓŻY
Ciasto zrobiłam na podstawie przepisu od Doroty z Moich Wypieków, z którego często korzystam:
W tym przypadku farszem są:
powidła z owoców dzikiej róży
pół białej czekolady startej na tarce
płatki migdałów
Ciasto smaruję powidłami i posypuję tartą czekoladą. Zwijam w roladę. Kroję przez środek, zostawiając całą końcówkę i zaplatam.Łączę brzegi tworząc wieniec. Całość posypuję pokruszonymi płatkami migdałowymi.
Odstawiam do ponownego wyrośnięcia na około 30 minut, a następnie piekę w 180 stopniach przez około 30 minut.
Smacznego!
Chodziło za mną wykorzystanie powideł z róży.
No i wymyśliłam takie coś.
WIENIEC DROŻDŻOWY Z POWIDŁAMI Z RÓŻY
Ciasto zrobiłam na podstawie przepisu od Doroty z Moich Wypieków, z którego często korzystam:
- 1,5 szklanki mąki pszennej chlebowej
- 1/4 szklanki jogurtu naturalnego
- 1 duże jajko
- 2 łyżki cukru
- szczypta soli
- 30 g masła, roztopionego
- 5 g suchych drożdży lub 10 g drożdży świeżych
- świeżo wyciśnięty sok z jednej cytryny
W tym przypadku farszem są:
powidła z owoców dzikiej róży
pół białej czekolady startej na tarce
płatki migdałów
Ciasto smaruję powidłami i posypuję tartą czekoladą. Zwijam w roladę. Kroję przez środek, zostawiając całą końcówkę i zaplatam.Łączę brzegi tworząc wieniec. Całość posypuję pokruszonymi płatkami migdałowymi.
http://stylowi.pl/3568989 |
Smacznego!
kotlety z płatków owsianych i selera
Kotlety mają dziwną konsystencję - taką ślamciatą. Myślę, że można by dodać otrębów, żeby się jej pozbyć.
Takim oto zdaniem zachęcam Was do wypróbowania przepisu na kotlety z selera ;)
A tak serio - w smaku są całkiem fajne i nawet seler jest w nich dla mnie do przełknięcia!
Przepis wzięłam stąd, ale dodałam inne przyprawy - dużo curry i ostrej papryki.
Poza tym opanierowałam w bułce tartej. Gdyby nie A. i jego wstręt do dziwnych dodatków, wrzuciłabym do nich kilka rodzynek dla przełamania i urozmaicenia smaku.
Kotlety łatwo się formuje, jeśli zamoczycie ręce w wodzie przed lepieniem. Ja sobie zawsze przygotowuję z boku miseczkę z wodą, żeby przy każdym kotlecie nie biegać pod kran.
Podałam je z pieczonymi ziemniakami, ale z pure byłyby lepsze, bo były bardzo przyprawione (podobnie jak ziemniaki) i lepiej by im było na delikatnym tle. Taki szczegół.
No i polałam sosem pieczarkowym.
Smacznego!
Takim oto zdaniem zachęcam Was do wypróbowania przepisu na kotlety z selera ;)
A tak serio - w smaku są całkiem fajne i nawet seler jest w nich dla mnie do przełknięcia!
Przepis wzięłam stąd, ale dodałam inne przyprawy - dużo curry i ostrej papryki.
Poza tym opanierowałam w bułce tartej. Gdyby nie A. i jego wstręt do dziwnych dodatków, wrzuciłabym do nich kilka rodzynek dla przełamania i urozmaicenia smaku.
Kotlety łatwo się formuje, jeśli zamoczycie ręce w wodzie przed lepieniem. Ja sobie zawsze przygotowuję z boku miseczkę z wodą, żeby przy każdym kotlecie nie biegać pod kran.
Podałam je z pieczonymi ziemniakami, ale z pure byłyby lepsze, bo były bardzo przyprawione (podobnie jak ziemniaki) i lepiej by im było na delikatnym tle. Taki szczegół.
No i polałam sosem pieczarkowym.
Smacznego!
tort
Na urodziny kolegi zrobiłam tort straciatellę.
Niespodziewanie lekki i łatwy w zrobieniu.
Niestety polewa przez noc popękała, więc albo nałóżcie ją nie długo przed podaniem, albo użyjcie innej.
Napis zrobiłam z szablonu - nożykiem tapicerskim wycięłam imię, nałożyłam na tort i wysypałam posypką. Rant obłożyłam dropsami czekoladowymi.
Sorka za jakość zdjęcia (gorszą niż zwykle ;)), ale robione było w pośpiechu.
Niespodziewanie lekki i łatwy w zrobieniu.
Niestety polewa przez noc popękała, więc albo nałóżcie ją nie długo przed podaniem, albo użyjcie innej.
Napis zrobiłam z szablonu - nożykiem tapicerskim wycięłam imię, nałożyłam na tort i wysypałam posypką. Rant obłożyłam dropsami czekoladowymi.
Sorka za jakość zdjęcia (gorszą niż zwykle ;)), ale robione było w pośpiechu.
Obok dolnej białej gwiazdki widać dobrze szpachlowanie pęknięć w polewie, które powstały przez noc. Kiedy szpachlowanie zaschło, nie było tak widoczne, ale ciągle było! |