Generalnie potrawy są nudnawe, więc nie chce mi się ich publikować. Stąd też taka przerwa w blogowaniu. Dziś jednak, wstawię Wam co ciekawsze.
Na pierwszy strzał: kasza z użyciem śliwek, które zamarynowałam jesienią. Zupełnym przypadkiem okazało się, że to połączenie to rewelacja! Kasza jaglana, plus pomidor, plus papryka świeża, plus keczup z cynamonem, plus śliwki. Do tego podprażone ziarna i odrobina oliwy, żeby to suche nie było. Mmmm!
Kolejnym fajnym połączeniem było:
posiekane liście szczawiu, potargana sałata masłowa, koperek, zielona cebulka, świeży kalafior (nie ugotowany), ogórek kostka, rzodkiewka, awokado, pestki, oliwa, sok z cytryny do pokropienia.
Quinoa i amarantus (proporcje 2:1) z liśćmi botwinki, pieczonymi burakami z botwinki, uprażonymi orzechami włoskimi i laskowymi. Gorczyca utłuczona w moździerzu, natka pietruszki, cebula w kostkę, łyżka oliwy, 1 łyżka soku z cytryny, sól i pieprz.
Do tego:
marchewka słupki zamarynowana z pół godzinki w kolendrze, czerwonym pieprzu, czosnku utłuczonych w moździerzu z 2 łyżkami oleju rzepakowego i papryką ostrą wędzoną (chociaż następnym razem użyję zwykłej, bo dodatek wędzonej jest już chyba przekombinowany), upieczona w 200 stopniach przez ok 15-20 min i posypana natką pietruszki. Świetna z kleksem jogurtu greckiego.
Oooo... tak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz