Taki pasztet znalazłam i do chleba i na obiad.
Jutro zrobię sosik np. pieczarkowy (bo mam na niego fazę) i zjemy z knedlikiem, którego kupiłam wczoraj w Czeskim Cieszynie.
Goji nie dodałam, orzechy zstąpiłam pestkami dyni. Sos sojowy ostatnio mnie denerwuje, więc użyłam sosu Worcestershire. Dodałam dwa jajka i dwie łyżki siemienia. Obsypałam mieszanym sezamem. Piekłam godzinę, bo moim zdaniem był za wilgotny. Smacznego.
niedziela, 23 lutego 2014
nadziewane muszle
Od dawna chciałam zjeść te muszle i w końcu się zmobilizowałam. Mówiąc szczerze, pół opakowania muszli na dwie osoby, jeśli jest to samodzielny obiad, to trochę mało. A. już po godzinie zaczął się kręcić po kuchni i szperać. Wygląda na to, że trzeba albo zużyć całe opakowanie, albo użyć konkretniejszego farszu - o jak tu. Bardzo lubię połączenie suszonej szynki i sosu pomidorowo-śmietanowego, dlatego te muszle wchodzą na moją listę top pięć tysięcy na ulubione comfort food :)
dobra, dobra, wiem, że zdjęcie niczym nie przypomina tego z KS, ale potrawa smaczna! |
do cheba
SZYBKA PASTA Z TWAROGU I SUSZONYCH POMIDORÓW
Pięć pomidorów wyciągam z zalewy i szatkuję. Pół cebuli kroję w drobniuteńką kostkę, przelewam wrzątkiem, żeby pozbyć się ostrości. Twaróg mieszam z cebulą, pomidorami, solą, pieprzem i jogurtem naturalnym. Smaruję pyszny, upieczony przeze mnie chlebek :)
Pięć pomidorów wyciągam z zalewy i szatkuję. Pół cebuli kroję w drobniuteńką kostkę, przelewam wrzątkiem, żeby pozbyć się ostrości. Twaróg mieszam z cebulą, pomidorami, solą, pieprzem i jogurtem naturalnym. Smaruję pyszny, upieczony przeze mnie chlebek :)
kotlety z kapusty i kaszy gryczanej
Nagotowałam cały gar kaszy gryczanej nie palonej i oczywiście nie było komu jej jeść. Dodatkowo babcia uszczęśliwiła mnie workiem kapusty kiszonej. Z połowy zrobiłam kapuśniak podprawiony kuminem i kolendrą, z papryką słodką i wędzoną ostrą, ale co z resztą? Więc stoję i kminię nad garem...
Dzień później, otwieram lodówkę i słyszę pieśń
jesteeem samotnym kotletem z kapustyyy,
dryfuję samotnie na białym talerzyku,
zostałem sam jeden tu, saaam.
kolegów mych zjedli z sosem pieczarkowym,
ziemniaki utłukli i zjedli je też.
kapustę poszatkowali, cała była czerwona,
barbarzyńcy okropni ojej!
zostałem sam jeden,
tu na tym talerzyku,
i czekam co stanie się ze mną ojej!
coś czuję że ktoś,
na kolację zje mnie,
w burgerze z keczupem ojej!
KOTLETY Z KAPUSTY KISZONEJ I KASZY GRYCZANEJ
dwie duże garści poszatkowanej kapusty kiszonej
dwie szklanki ugotowanej kaszy gryczanej, ja użyłam nie palonej
pieprz
jajko
Wszystkie składniki mieszamy i lepimy z nich kotlety. Dużo zależy od kapusty - jeśli jest doprawiona, to nie doprawiamy, jeśli nie, to dorzućcie kminku. Na pewno potrzebny będzie pieprz. Ja kaszę lekko rozgotowałam - lepiej mi się lepiły kotlety. Przed smażeniem obtoczyłam je w bułce tartej i usmażyłam na złoto.
SOS PIECZARKOWY
Pieczarki - około 200 gram umyłam dokładnie i starłam na tarce o dużych oczkach. Pół cebuli drobno posiekałam, przesmażyłam na patelni na szklisto i dodałam pieczarki z solą i pieprzem. Przesmażyłam, aż pieczarki się udusiły i dodałam szklankę wody, w której wcześniej wymieszałam dokładnie łyżkę mąki krupczatki (może być dowolna mąka, ale ja mam teorię, że krupczatka nie robi grudek :). Wszystko redukuję, aż powstanie mi odpowiednia konsystencja sosu. Podprawiam śmietaną 30 % tak dla koloru bardziej. Doprawiam solą i pieprzem.
Dzień później, otwieram lodówkę i słyszę pieśń
jesteeem samotnym kotletem z kapustyyy,
dryfuję samotnie na białym talerzyku,
zostałem sam jeden tu, saaam.
kolegów mych zjedli z sosem pieczarkowym,
ziemniaki utłukli i zjedli je też.
kapustę poszatkowali, cała była czerwona,
barbarzyńcy okropni ojej!
zostałem sam jeden,
tu na tym talerzyku,
i czekam co stanie się ze mną ojej!
coś czuję że ktoś,
na kolację zje mnie,
w burgerze z keczupem ojej!
KOTLETY Z KAPUSTY KISZONEJ I KASZY GRYCZANEJ
dwie duże garści poszatkowanej kapusty kiszonej
dwie szklanki ugotowanej kaszy gryczanej, ja użyłam nie palonej
pieprz
jajko
Wszystkie składniki mieszamy i lepimy z nich kotlety. Dużo zależy od kapusty - jeśli jest doprawiona, to nie doprawiamy, jeśli nie, to dorzućcie kminku. Na pewno potrzebny będzie pieprz. Ja kaszę lekko rozgotowałam - lepiej mi się lepiły kotlety. Przed smażeniem obtoczyłam je w bułce tartej i usmażyłam na złoto.
SOS PIECZARKOWY
Pieczarki - około 200 gram umyłam dokładnie i starłam na tarce o dużych oczkach. Pół cebuli drobno posiekałam, przesmażyłam na patelni na szklisto i dodałam pieczarki z solą i pieprzem. Przesmażyłam, aż pieczarki się udusiły i dodałam szklankę wody, w której wcześniej wymieszałam dokładnie łyżkę mąki krupczatki (może być dowolna mąka, ale ja mam teorię, że krupczatka nie robi grudek :). Wszystko redukuję, aż powstanie mi odpowiednia konsystencja sosu. Podprawiam śmietaną 30 % tak dla koloru bardziej. Doprawiam solą i pieprzem.
ciasto marchewkowe
Nastolatka w dom, piekarnik w ruch. Wracam do domu po długim dniu, a w telefonie miałczące: "ciasto marchewkowe proszę!". No więc rach ciach, szperanie w głowie co potrzebne, acha, przecież mam w komórce aplikację Doroty (o mamo! nie spodziewałam się, że tak będzie mi się przydawała!!!), po drodze sklep i pieczemy.
Wyszło smaczne, nie dające sodą ciasto. Zamiast orzechów włoskich dałam laskowe. Upiekłam w tortownicy 18 cm. Jeśli chcecie piec w większej np. 23 to dajcie pół raza więcej ciasta.
Kremu nie zdążyłam zrobić (i dobrze, bo już mi się nie chciało), bo kiedy weszłam do kuchni sprawdzić, czy ciasto jest już odpowiednio zimne, to połowy już nie było... Rano zostały dwa kawałki :) Na zdrowie!
Wyszło smaczne, nie dające sodą ciasto. Zamiast orzechów włoskich dałam laskowe. Upiekłam w tortownicy 18 cm. Jeśli chcecie piec w większej np. 23 to dajcie pół raza więcej ciasta.
Kremu nie zdążyłam zrobić (i dobrze, bo już mi się nie chciało), bo kiedy weszłam do kuchni sprawdzić, czy ciasto jest już odpowiednio zimne, to połowy już nie było... Rano zostały dwa kawałki :) Na zdrowie!
torcik śmietankowo jeżynowy
Mamusia miała urodziny, w związku z czym wyczarowałam jej trocik lekki jak chmurka.
Bezy upiekłam dwa tygodnie wcześniej i zamknęłam w szczelnym pojemniku.
Biszkopt rzucany upiekłam dzień wcześniej.
Tort przełożyłam masą z mascarpone i bitej śmietany, którą zapożyczyłam stąd i konfiturą jeżynową. Blaty nasączyłam żubrówką z sokiem jabłkowym. Wyszedł super!
Bezy upiekłam dwa tygodnie wcześniej i zamknęłam w szczelnym pojemniku.
Biszkopt rzucany upiekłam dzień wcześniej.
Tort przełożyłam masą z mascarpone i bitej śmietany, którą zapożyczyłam stąd i konfiturą jeżynową. Blaty nasączyłam żubrówką z sokiem jabłkowym. Wyszedł super!
Na zdjęciu beza zaczyna trochę płakać, ale to dlatego, że była zamknięta kilka godzin w mojej pracowej lodówce. |
chleb na zakwasie - ze słonecznikiem i żytem
Drugim chlebem, który mi się upiekł był chleb ze słonecznikiem i łamanym żytem (którego oczywiście w Bielu nie kupiłam, dosypałam za to płatków żytnich i wyszło fajnie). Kolejny gruby, ciężki chleb. Taki jak lubimy. Smacznego.
chleb na zakwasie - tatterowiec
No i stało się. Wyhodowałam zakwas pszenny i żytni i zaczęłam piec. W sumie wszystko do tego zmierzało. Zatoczyłam przy okazji krąg. Kilka lat temu, kiedy piekłam chleb zamiast iść na imprezę ze znajomymi, wywoływałam raczej uszczypliwe uwagi i śmiechy. Teraz wszyscy się cieszą, że się ze mnie zrobiła "kucharka".
Gniecenie uspokaja. Szkoda tylko, że nie mam tyle czasu na chleb, co wtedy. Teraz wchodzą w grę tylko szybkie przepisy.
Na pierwszy ogień, głównie ze względu na ilość zakwasu, którą wyprodukowałam, a żal było wyrzucić, poszedł chleb z piekarni Tattter, która będzie się tu często przewijać. Oto zdjęcie pierwszego po dłuuugiej przerwie chleba na zakwasie - tatterowca.
Gniecenie uspokaja. Szkoda tylko, że nie mam tyle czasu na chleb, co wtedy. Teraz wchodzą w grę tylko szybkie przepisy.
Na pierwszy ogień, głównie ze względu na ilość zakwasu, którą wyprodukowałam, a żal było wyrzucić, poszedł chleb z piekarni Tattter, która będzie się tu często przewijać. Oto zdjęcie pierwszego po dłuuugiej przerwie chleba na zakwasie - tatterowca.
poniedziałek, 17 lutego 2014
boursin pasta
Trafiłam na takie cudo.
BOURSIN PASTA się nazywa. A oto moja wersja:
makaron - ja użyłam penne
łyżka oliwy
zmiażdżony czosnek do smaku
szklanka mrożonego groszku
1 opakowanie serka ziołowo-czosnkowego, takiego do kanapek
1/4 szklanki bulionu
1/4 szklanki białego wina
około 6 suszonych pomigorów z oliwy pokrojonych na paski
1 łyżeczka pieprzu pomarańczowego
łyżka, albo i dwie parmezanu
pieprz
Na oliwie spod pomidorów przesmażam czosnek. W tym samym czasie gotuję makaron. Kiedy czosnek się zeszkli wrzucam groszek, zalewam bulionem i winem. Zagotowuję całość i redukuję chwilkę, dosłownie minutę, dwie. Dodaję serek i rozrabiam go w płynie. Dodaję suszone pomidory i pieprz. Potem niech sos już bulka do czasu kiedy makaron się ugotuje. Gotowy makaron wrzucam na patelnię i dokładnie mieszam. Potrawę wykładam na talerze i posypuję parmezanem.
Smacznego.
A wygląda tak:
BOURSIN PASTA się nazywa. A oto moja wersja:
makaron - ja użyłam penne
łyżka oliwy
zmiażdżony czosnek do smaku
szklanka mrożonego groszku
1 opakowanie serka ziołowo-czosnkowego, takiego do kanapek
1/4 szklanki bulionu
1/4 szklanki białego wina
około 6 suszonych pomigorów z oliwy pokrojonych na paski
1 łyżeczka pieprzu pomarańczowego
łyżka, albo i dwie parmezanu
pieprz
Na oliwie spod pomidorów przesmażam czosnek. W tym samym czasie gotuję makaron. Kiedy czosnek się zeszkli wrzucam groszek, zalewam bulionem i winem. Zagotowuję całość i redukuję chwilkę, dosłownie minutę, dwie. Dodaję serek i rozrabiam go w płynie. Dodaję suszone pomidory i pieprz. Potem niech sos już bulka do czasu kiedy makaron się ugotuje. Gotowy makaron wrzucam na patelnię i dokładnie mieszam. Potrawę wykładam na talerze i posypuję parmezanem.
Smacznego.
A wygląda tak:
niedziela, 16 lutego 2014
szarlotka żytnio-owsiana z lawendą
Co zrobić z ciastem, które w smaku jest obłędne, ale forma...?
Płatki owsiane, mąka żytnia i brązowy cukier to genialne trio. Marzę kwartecie z puree z brzoskwiń. Tym czasem, póki brzoskwinie zimują w puszkach, klasycznie jabłka podkręcone lawendą. Świetna kompozycja smakowa, ale...
Ciasto twarde i bardzo, ale to bardzo kruche. Muszę nad nim popracować, bo szkoda tracić taki potencjał smakowy!
Następnym razem dodam otręby pszenne - może zaklajstrują. Może płatki owsiane zaleję wodą, żeby stworzyły gluta. Na pewno dodam do ciasta więcej płynu. Jeśli będzie trzeba, posłużę się nawet jajkiem.
A tym czasem zajmę się czymś a'la crumble do wyjadania łyżeczką.
Płatki owsiane, mąka żytnia i brązowy cukier to genialne trio. Marzę kwartecie z puree z brzoskwiń. Tym czasem, póki brzoskwinie zimują w puszkach, klasycznie jabłka podkręcone lawendą. Świetna kompozycja smakowa, ale...
Ciasto twarde i bardzo, ale to bardzo kruche. Muszę nad nim popracować, bo szkoda tracić taki potencjał smakowy!
Następnym razem dodam otręby pszenne - może zaklajstrują. Może płatki owsiane zaleję wodą, żeby stworzyły gluta. Na pewno dodam do ciasta więcej płynu. Jeśli będzie trzeba, posłużę się nawet jajkiem.
A tym czasem zajmę się czymś a'la crumble do wyjadania łyżeczką.
tort urodzinowy
Ten tort okazał się koszmarem. We czwartek zadzwoniła do mnie znajoma, że na sobotę potrzebuje tort. Ok, da się zrobić. Tort miał być czekoladowo waniliowy z masą maślaną i w kształcie samochodziku. Musiałam ostrożnie dobierać składniki, bo dzieci są uczulone na wiele produktów. Wydaje mi się, że gdybym miała więcej czasu na myślenie, nie zdecydowałabym się na masę cukrową. W ogóle cały tort zrobiłabym inny. Ale zrobiłam tak:
Biszkopt rzucany upiekłam w tortownicy. Przekroiłam na trzy części i odcięłam boki, które następnie postawiłam na sztorc i dało to efekt "garbuska". Masę zrobiłam z dwóch budyni waniliowych rozpuszczonych w połowie wymaganej na opakowaniu wody/mleka, roztopionej tabliczki czekolady i kostki masła. Blaty, wcześniej nasączone lemoniadą z wody, cytryny i cukru, posmarowałam czekośliwką, czyli powidłami śliwkowymi z kakao. Tort złożyłam do kupy i wstawiłam do lodówki. Chyba jednak na zbyt krótko, bo kiedy kładłam plastelinę, krem się ciapkał.
Plastelinę, czyli masę cukrową zrobiłam wg. tego przepisu. Rozwałkowałam i niestety się targała. Miałam ogromny problem, żeby nałożyć całość, bez dziur, na tort. Musiałam sztukować, tj. moczyć dłonie i pocierać. Małe kawałki masy rozcierać w mokrych palcach i doklejać do dziur, potem "szlifować" łyżeczką na błysk. Napis jest z lukru w pisaku, a koła z ciastek.
Podsumowując - to był mój pierwszy i ostatni tort z masą cukrową. Nie lubię jej ani w smaku, ani w pracy.
Biszkopt rzucany upiekłam w tortownicy. Przekroiłam na trzy części i odcięłam boki, które następnie postawiłam na sztorc i dało to efekt "garbuska". Masę zrobiłam z dwóch budyni waniliowych rozpuszczonych w połowie wymaganej na opakowaniu wody/mleka, roztopionej tabliczki czekolady i kostki masła. Blaty, wcześniej nasączone lemoniadą z wody, cytryny i cukru, posmarowałam czekośliwką, czyli powidłami śliwkowymi z kakao. Tort złożyłam do kupy i wstawiłam do lodówki. Chyba jednak na zbyt krótko, bo kiedy kładłam plastelinę, krem się ciapkał.
Plastelinę, czyli masę cukrową zrobiłam wg. tego przepisu. Rozwałkowałam i niestety się targała. Miałam ogromny problem, żeby nałożyć całość, bez dziur, na tort. Musiałam sztukować, tj. moczyć dłonie i pocierać. Małe kawałki masy rozcierać w mokrych palcach i doklejać do dziur, potem "szlifować" łyżeczką na błysk. Napis jest z lukru w pisaku, a koła z ciastek.
Podsumowując - to był mój pierwszy i ostatni tort z masą cukrową. Nie lubię jej ani w smaku, ani w pracy.
Edit z 06-03-2014:
Wprawdzie zaparłam się, że już nigdy przenigdy nie zrobię tortu z masą cukrową, to nie szkodzi, żeby czytać o technikach. I tu znalazłam świetny instruktaż, jak takową masę kłaść i już widzę jakie błędy popełniłam, że to dziadostwo nie chciało się ładnie ułożyć... polecam!
pulpety z kaszy jaglanej
Obiad lekki, tradycyjny, zdrowy, że ho! ho! A. się rozmlaskał, ja zamroziłam dwie porcje i już żałuje, bo w sumie zjadłabym je jutro...
PULPETY Z KASZY JAGLANEJ
2 szklanki kaszy jaglanej ugotowanej na gęsto
200 g pieczarek uduszonych z
1 cebulą
sól i pieprz
czosnek zmiażdżony
oregano i bazylia po pół/ dwie trzecie łyżeczki
łyżka kopiata siemienia lnianego
Wszystkie składniki mieszamy razem i lepimy kulki. Dobrze jak kasza jest ciepła - lepiej się lepi.
Gotowe pulpety wsadziłam do naczynia żaroodpornego, zalałam sosem pomidorowym (pomidory z puszki, 150 g przecieru pomidorowego, czosnek, bazylia, oregano) i posypałam tartą mozarellą. Podałam z sałatką z rukoli, suszonych pomidorów, oliwek i zielonego ogórka i z pure ziemniaczanym.
Pychota!
sobota, 15 lutego 2014
Akcja lutowa piekarnia - pieczemy chleb czekoladowy!
Już dawno chciałam upiec chleb z dziewczynami w co miesięcznej piekarni, ale zawsze coś stało na przeszkodzie albo orientowałam się po zakończeniu akcji. W tym miesiącu się udało. I to jak się udało! Chleb czekoladowy jako inauguracja wspólnego pieczenia! Nie mogłam trafić lepiej!
Pieczenie poszło jak z płatka, a efekt przerósł moje oczekiwania. Chleb jest wyśmienity. Nie jest słodki, tylko wybijające się gdzie nie gdzie rodzynki przełamują wytrawność. Świetnie smakuje z samym masłem albo kwaśnymi konfiturami. Następnym razem może trochę popryskam go wodą w trakcie pieczenia, bo skórka okazała się jednak trosinkę za sucha. Tak, NASTĘPNYM RAZEM, bo już myślę o pieczeniu kolejnego!
Dziękuję Amber i pozostałym dziewczynom za wspólne pieczenie i nie mogę doczekać się kolejnych!
Pozdrawiam!
A tu przepis skopiowany od Amber na
CHLEB CZEKOLADOWY NA DROŻDŻACH
Na poolish :
2 g świeżych (lub 1 g czyli ¼ łyżeczki suchych) drożdży
125 g / 125 ml ciepłej wody
125 g mąki pszennej (T55)
ciasto właściwe :
300 g mąki pszennej (T55)
5 g (1 łyżeczka) soli
2 g świeżych (lub 1 g czyli ¼ łyżeczki suchych) drożdży
ok. 220 – 240 ml ciepłej wody
80 g (2/3 szkl) chipsów czekoladowych (pół słodkich)
200 g (1 1/3 szklanki) rodzynek koryntek
20 g (2 ½ łyżki) gorzkiego kakao
W przeddzień pieczenia przygotować poolish (wieczorem, na poranne pieczenie, lub rano – na pieczenie popołudniowe) :
1. W misie dokładnie wymieszać drożdże z wodą (125 ml); dodać mąkę (125 g) i ponownie dokładnie wymieszać. Przykryć i pozostawić na noc w temperaturze pokojowej.
2. Następnego dnia wymieszać rodzynki i chipsy czekoladowe. W drugiej misce wymieszać mąkę, sól i kakao.
3. Wymieszać drożdże z wodą.
4. Dodać rozmieszane drożdże do zaczynu (poolish), następnie dodać suche składniki i dobrze wymieszać.
5. Przykryć i odstawić na 10 min.
6. Po 10 minutach – wyrabiamy ciasto : chwytamy porcję ciasta z brzegu, lekko naciągamy i przyciskamy w środek ciasta; lekko obracamy misę i powtarzamy tę czynność z kolejnym brzegiem ciasta. Powtarzamy składanie 8 razy, co powinno nam zająć ok. 10 sekund, po czym ciasto powinno zmienić strukturę – bardziej sprężyste, stawiające opór.
Ciasto możemy również wyrobić mikserem – najpierw 2-3 minuty na pierwszym biegu, a nastepnie ok. 4 minuty na drugim biegu
7. Przykryć misę i odstawić na 10 minut.
8. Powtórzyć etap 6 + 7 dwa razy, następnie ponownie etap 6. Przykryć misę i odstawić do wyrośnięcia na1 godzinę.
9. Gdy ciasto podwoiło objętość – odgazować je (uderzamy pięścią w jego środek).
10. Wyrośnięte ciasto umieścić na lekko umączonym blacie .
11. Podzielić ciasto na 2 równe części i uformować z nich kule. Ja upiekłam jeden, cały bochenek.
12. Wysypać mąką podłużny koszyk do wyrastania chleba i umieścić w nim kulki ciasta, blisko siebie, tak by połączyły się podczas rośnięcia. Z braku koszyka kulę umieściłam w wyłożonej papierem do pieczenia dużej (tak, żeby ciasto miało miejsce jeszcze podrosnąć) keksówce lub naczyniu żaroodpornym, w której później je piekłam.
13. Pozostawić ciasto do wyrośnięcia, aż podwoi swoją objętość – w zależności od tego, jak mocny jest nasz zakwas (oraz w zależności od temperatury) może to zająć od 3 do 6 godzin).
14. Ok. 20 minut przed planowanym pieczeniem, nagrzać piekarnik do 240st., na spodzie umieścić naczynie, do którego wlejemy wodę (przygotować szklankę wody).
15. Gdy ciasto podwoi już objętość, przekładamy je na łopatę lub na papier do pieczenia, posypujemy wierzch mąką i nacinamy.
16. Przekładamy na rozgrzaną blachę (lub kamień), wlewamy wodę do przygotowanego naczynia i obniżamy temperaturę do 220st.
17. Pieczemy ok. 30 minut, aż chleb będzie ładnie brązowy. Piekłam dłużej - około 50 minut.
18. By sprawdzić, czy jest on odpowiednio upieczony, stukamy w spód chleba – ma on wydawać ‘głuchy’ odgłos.
Studzimy na kratce.
Smacznego!
Pieczenie poszło jak z płatka, a efekt przerósł moje oczekiwania. Chleb jest wyśmienity. Nie jest słodki, tylko wybijające się gdzie nie gdzie rodzynki przełamują wytrawność. Świetnie smakuje z samym masłem albo kwaśnymi konfiturami. Następnym razem może trochę popryskam go wodą w trakcie pieczenia, bo skórka okazała się jednak trosinkę za sucha. Tak, NASTĘPNYM RAZEM, bo już myślę o pieczeniu kolejnego!
Dziękuję Amber i pozostałym dziewczynom za wspólne pieczenie i nie mogę doczekać się kolejnych!
Pozdrawiam!
A tu przepis skopiowany od Amber na
CHLEB CZEKOLADOWY NA DROŻDŻACH
Na poolish :
2 g świeżych (lub 1 g czyli ¼ łyżeczki suchych) drożdży
125 g / 125 ml ciepłej wody
125 g mąki pszennej (T55)
ciasto właściwe :
300 g mąki pszennej (T55)
5 g (1 łyżeczka) soli
2 g świeżych (lub 1 g czyli ¼ łyżeczki suchych) drożdży
ok. 220 – 240 ml ciepłej wody
80 g (2/3 szkl) chipsów czekoladowych (pół słodkich)
200 g (1 1/3 szklanki) rodzynek koryntek
20 g (2 ½ łyżki) gorzkiego kakao
W przeddzień pieczenia przygotować poolish (wieczorem, na poranne pieczenie, lub rano – na pieczenie popołudniowe) :
1. W misie dokładnie wymieszać drożdże z wodą (125 ml); dodać mąkę (125 g) i ponownie dokładnie wymieszać. Przykryć i pozostawić na noc w temperaturze pokojowej.
2. Następnego dnia wymieszać rodzynki i chipsy czekoladowe. W drugiej misce wymieszać mąkę, sól i kakao.
3. Wymieszać drożdże z wodą.
4. Dodać rozmieszane drożdże do zaczynu (poolish), następnie dodać suche składniki i dobrze wymieszać.
5. Przykryć i odstawić na 10 min.
6. Po 10 minutach – wyrabiamy ciasto : chwytamy porcję ciasta z brzegu, lekko naciągamy i przyciskamy w środek ciasta; lekko obracamy misę i powtarzamy tę czynność z kolejnym brzegiem ciasta. Powtarzamy składanie 8 razy, co powinno nam zająć ok. 10 sekund, po czym ciasto powinno zmienić strukturę – bardziej sprężyste, stawiające opór.
Ciasto możemy również wyrobić mikserem – najpierw 2-3 minuty na pierwszym biegu, a nastepnie ok. 4 minuty na drugim biegu
7. Przykryć misę i odstawić na 10 minut.
8. Powtórzyć etap 6 + 7 dwa razy, następnie ponownie etap 6. Przykryć misę i odstawić do wyrośnięcia na1 godzinę.
9. Gdy ciasto podwoiło objętość – odgazować je (uderzamy pięścią w jego środek).
10. Wyrośnięte ciasto umieścić na lekko umączonym blacie .
11. Podzielić ciasto na 2 równe części i uformować z nich kule. Ja upiekłam jeden, cały bochenek.
12. Wysypać mąką podłużny koszyk do wyrastania chleba i umieścić w nim kulki ciasta, blisko siebie, tak by połączyły się podczas rośnięcia. Z braku koszyka kulę umieściłam w wyłożonej papierem do pieczenia dużej (tak, żeby ciasto miało miejsce jeszcze podrosnąć) keksówce lub naczyniu żaroodpornym, w której później je piekłam.
13. Pozostawić ciasto do wyrośnięcia, aż podwoi swoją objętość – w zależności od tego, jak mocny jest nasz zakwas (oraz w zależności od temperatury) może to zająć od 3 do 6 godzin).
14. Ok. 20 minut przed planowanym pieczeniem, nagrzać piekarnik do 240st., na spodzie umieścić naczynie, do którego wlejemy wodę (przygotować szklankę wody).
15. Gdy ciasto podwoi już objętość, przekładamy je na łopatę lub na papier do pieczenia, posypujemy wierzch mąką i nacinamy.
16. Przekładamy na rozgrzaną blachę (lub kamień), wlewamy wodę do przygotowanego naczynia i obniżamy temperaturę do 220st.
17. Pieczemy ok. 30 minut, aż chleb będzie ładnie brązowy. Piekłam dłużej - około 50 minut.
18. By sprawdzić, czy jest on odpowiednio upieczony, stukamy w spód chleba – ma on wydawać ‘głuchy’ odgłos.
Studzimy na kratce.
Smacznego!
A tu spis wszystkich blogów, które wzięły w akcji:
Ania Bajkorada
Ania Nie tylko na słodko
Ania W Moje pasje.Kuchnia i ogród
Ania Pieczywo na zakwasie
Alutka nie-ład mAlutki
Arnika Arnikowa kuchnia
Bea Bea w kuchni
Bożena Smakowe kubki
Bożena Moje domowe kucharzenie
Dorota Ugotujmy To.pl
Dorota Moje małe czarowanie
Gallica Anonimica Zakalce mojego życia
Gatita Kulinarne przygody Gatity
Gosia Co do jedzenia
Gucio Kuchnia Gucia
Jola Smak mojego domu
Kamila Ogrody Babilonu
Krecia By było przyjemniej
Magda Konwalie w kuchni
Małgosia Akacjowy blog. W podróży i w kuchni
Margot Kuchnia Alicji
Marghe Po prostu Marghe
Mimbla Pierogi ruskie raz
Pychciasta
Renata Forks’N'Canvas
Tosia Smakowity chleb
Wiosenka Eksplozja smaku
Wisła Zapach chleba
Zufik Zufikowo
Żabka Healthy craving
Żaneta Poradniczanka
Ania Nie tylko na słodko
Ania W Moje pasje.Kuchnia i ogród
Ania Pieczywo na zakwasie
Alutka nie-ład mAlutki
Arnika Arnikowa kuchnia
Bea Bea w kuchni
Bożena Smakowe kubki
Bożena Moje domowe kucharzenie
Dorota Ugotujmy To.pl
Dorota Moje małe czarowanie
Gallica Anonimica Zakalce mojego życia
Gatita Kulinarne przygody Gatity
Gosia Co do jedzenia
Gucio Kuchnia Gucia
Jola Smak mojego domu
Kamila Ogrody Babilonu
Krecia By było przyjemniej
Magda Konwalie w kuchni
Małgosia Akacjowy blog. W podróży i w kuchni
Margot Kuchnia Alicji
Marghe Po prostu Marghe
Mimbla Pierogi ruskie raz
Pychciasta
Renata Forks’N'Canvas
Tosia Smakowity chleb
Wiosenka Eksplozja smaku
Wisła Zapach chleba
Zufik Zufikowo
Żabka Healthy craving
Żaneta Poradniczanka
piątek, 14 lutego 2014
lasagne bez makaronu
Lasagne bez makaronu? O tak! Da się. Wystarczy, że zastąpicie go plastrami selera. Dla mnie pomysł ryzykowny,bo nie znoszę selera i pietruszki w korzeniu pod żadną postacią, ale okazało się, że przy nawale innych składników zapiekanki, seler gdzieś się zgubił. Jest wyczuwalny, ale mnie nie drażni. Przepis znalazłam tu, ale nie miałam ani dyni, ani szpinaku, więc zrobiłam po swojemu.
LASAGNE Z SELERA
1 duży korzeń selera
300 g pieczarek
pół średniej cukinii
cebula
kilka ząbków czosnku do smaku
puszka pomidorów
około 250 g przecieru pomidorowego
tarta mozarella
bazylia, oregano, sól i pieprz najlepiej jakiś kolorowy, świeżo zmielony
Selera obieramy ze skórki i kroimy na cieniusieńkie plastry, jak do carpaccio. W oryginalnym przepisie jest napisane, żeby go zblanszować (czyli bardzo krótko podgotować), ja sobie jednak ten etap darowałam. Pieczarki i cukinię kroję na plasterki, cebulę w kostkę. Na patelni rozgrzewam oliwę i duszę na niej najpierw cebulę z czosnkiem, a potem jeszcze posolone pieczarki i cukinię. Kiedy już są prawie gotowe dodaję resztę przypraw i pomidory. Duszę jeszcze chwilę do zredukowania soku z pomidorów.
Kiedy farsz jest gotowy w naczyniu żaroodpornym układam pierwszą warstwę selera. Układam na nim farsz, posypuję serem i nakładam kolejną warstwę selera. I tak do wykorzystania składników. Górę posypuję serem i zapiekam około 20 minut.
Smacznego!
zapraszamy na stołówkę
Czasami bierze nas na proste jedzenie. Stąd pieczone ziemniaki, które chodziły za mną od kilku tygodni z kotletami jajecznymi i surówą.
KOTLETY Z JAJEK
5 jajek ugotowanych na twardo
2 łodygi selera naciowego drobniutko pokrojone
pół cebuli pokrojonej w drobną kostkę
1 surowe jajko
otręby do zagęszczenia masy
sól i pieprz
Ugotowane jajka miksujemy z jajkiem świeżym. Dodajemy do tego selera i cebulę, solimy i pieprzymy i powoli, po trochu, dosypujemy otręby, aż uzyskamy masę, z której da ulepić się kotleta. Warto obtoczyć je w siemieniu lnianym. Potem hop na patelnię, smażymy z dwóch stron na złoto i zajadamy z dodatkami.
PIECZONE ZIEMNIAKI
W sumie nie ma tu dużej filozofii - ziemniaki (np. 7 ziemniaków) obieramy, kroimy w kawałki jakieś tam, mniejsze, większe, nie za duże, bo będą się długo piekły, nie za małe bo się za szybko spieką :), mieszamy z przyprawami, albo gotową przyprawą do ziemniaków, albo papryką słodką, ostrą, solą, pieprzem, rozmarynem, czosnkiem, wsypujemy je na blachę pokropioną oliwą. Pieczemy w 200 stopniach około 30 minut.
Smacznego!
czwartek, 13 lutego 2014
t... coś tam
Przeglądałam stertę przepisów do zrobienia. Część schowałam, bo doszłam do wniosku, że jednak nie chcę tego robić, część pogrupowałam na tygodnie, więc muszą dalej czekać. No i trafiłam też na t... coś tam, włoską przekąskę, takie okrągłe precelki do chrupania. Zbliżał się wieczór filmowy, wszystkie składniki miałam w domu, więc do roboty!
TARALLUCCI
300 g mąki
100 ml oliwy
150 ml białego wina
sól - mniej więcej łyżeczka
1 łyżka kminku, rozmarynu i pół łyżeczki peperoncino
Ze wszystkich składników zagniatamy ciasto. Dzielimy na pół. Do jednej połowy dodajemy rozmaryn, do drugiej kminek z peperoncino. Ciasto odstawiamy na około pół godziny. Zagotowujemy wodę i rozgrzewamy piekarnik do 200°C. Z kuli ciasta odrywamy niewielki kawałek, formujemy z niego sznureczek grubości małego palca, długi na mniej więcej 8 centymetrów. Łączymy końcówki. Tak przygotowane precelki wrzucamy do wrzątku. Gdy wypłyną, wykładamy je na natłuszczoną blachę i pieczemy około pół godziny. Muszą się zrobić delikatnie złote.
TARALLUCCI
300 g mąki
100 ml oliwy
150 ml białego wina
sól - mniej więcej łyżeczka
1 łyżka kminku, rozmarynu i pół łyżeczki peperoncino
Ze wszystkich składników zagniatamy ciasto. Dzielimy na pół. Do jednej połowy dodajemy rozmaryn, do drugiej kminek z peperoncino. Ciasto odstawiamy na około pół godziny. Zagotowujemy wodę i rozgrzewamy piekarnik do 200°C. Z kuli ciasta odrywamy niewielki kawałek, formujemy z niego sznureczek grubości małego palca, długi na mniej więcej 8 centymetrów. Łączymy końcówki. Tak przygotowane precelki wrzucamy do wrzątku. Gdy wypłyną, wykładamy je na natłuszczoną blachę i pieczemy około pół godziny. Muszą się zrobić delikatnie złote.
poniedziałek, 10 lutego 2014
dzień pizzy!
Uwielbiam takie dni! Dni czegoś. Można wtedy bez wyrzutów sumienia objadać się do woli. W końcu to COŚ ma urodziny i należy MU się należyty szacunek i pamięć. Tak było wczoraj z pizzą.
Rano nastawiłam ciasto. A. ugniótł - jest najlepszy w gnieceniu ;)
Pojechaliśmy na spacer. Kiedy wróciliśmy A. pobiegł do kuchni popatrzeć pod ściereczkę "Popatrz jak urosło!" ucieszył się bardzo. Ja też.
Pokroiłam pomidory, ser, pieczarki, paprykę, oliwki, cebulę, bazylię. Ukręciłam sos pomidorowy. Ciasto podzieliłam na dwie kule, które rozciągnęłam na dwa ładne placki. Udekorowałam sosem i składnikami, jedną skromnie, drugą na bogato. Wszystko powoli, spokojnie, zmysłowo. Tak powinno robić się pizzę. Z namaszczeniem.
Potem siup do piekarnika, a po kilkunastu minutach zaczęło się leniwe obżarstwo przy akompaniamencie Przystanku Alaska.
DROŻDŻOWE CIASTO NA PIZZĘ
3 szklanki mąki (zwykle używam 550, ale akurat miałam tylko tortową i też wyszło ok)
1 szklanka wody
1 łyżka oliwy
1 opakowanie suszonych drożdży
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
Składniki wyrobić razem aż powstanie elastyczna, gładka, lśniąca kula. Zostawić na kilka godzin do wyrośnięcia. Kiedy podwoi objętość można rozciągnąć placka i nałożyć na niego ulubione składniki. Ruszcie głową, użyjcie wyobraźni, in dziwniej tym lepiej!
Smacznego!
Rano nastawiłam ciasto. A. ugniótł - jest najlepszy w gnieceniu ;)
Pojechaliśmy na spacer. Kiedy wróciliśmy A. pobiegł do kuchni popatrzeć pod ściereczkę "Popatrz jak urosło!" ucieszył się bardzo. Ja też.
Pokroiłam pomidory, ser, pieczarki, paprykę, oliwki, cebulę, bazylię. Ukręciłam sos pomidorowy. Ciasto podzieliłam na dwie kule, które rozciągnęłam na dwa ładne placki. Udekorowałam sosem i składnikami, jedną skromnie, drugą na bogato. Wszystko powoli, spokojnie, zmysłowo. Tak powinno robić się pizzę. Z namaszczeniem.
Potem siup do piekarnika, a po kilkunastu minutach zaczęło się leniwe obżarstwo przy akompaniamencie Przystanku Alaska.
DROŻDŻOWE CIASTO NA PIZZĘ
3 szklanki mąki (zwykle używam 550, ale akurat miałam tylko tortową i też wyszło ok)
1 szklanka wody
1 łyżka oliwy
1 opakowanie suszonych drożdży
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
Składniki wyrobić razem aż powstanie elastyczna, gładka, lśniąca kula. Zostawić na kilka godzin do wyrośnięcia. Kiedy podwoi objętość można rozciągnąć placka i nałożyć na niego ulubione składniki. Ruszcie głową, użyjcie wyobraźni, in dziwniej tym lepiej!
Smacznego!
sobota, 8 lutego 2014
Cebulki w czerwonym winie z adzuką
Zainspirowałam się tym przepisem, ale postanowiłam go zmienić, bo same cebulki to było dla mnie za mało. Myślałam i myślałam przez kilka dni, aż grzebiąc w szafce w poszukiwaniu czegośtam, natrafiłam na adzukę. No i mnie olśniło!
CEBULKI W CZERWONYM WINIE Z FASOLĄ ADZUKI
szklanka ugotowanej fasoli adzuki
1/2 kg małej cebulki
1 szklanka czerwonego wytrawnego wina
2 łyżki miodu
2 łyżki octu balsamicznego, ja miałam winny...
2 liście laurowe
szczypta cynamonu
1/2 łyżeczki tymianku
pieprz
oliwa
Cebulki obieramy. Możemy zostawić im dupki, bo bez nich mogą się rozlecieć. Większe możemy przekroić na pół albo ćwiartki. Na patelni rozgrzewamy oliwę i przesmażamy cebulki. Po jakichś pięciu minutach dodajemy wino, liście laurowe, cynamon, tymianek i ocet. Gotujemy tak na średnim ogniu aż wino wyparuje i zmieni konsystencję na gęstawy sos, a cebulki zmiękną. W tym czasie dodajemy fasolkę. Gotujemy tak jeszcze chwilę aż fasolka się podgrzeje. Kiedy będzie już prawie dobra dodajemy miód. Wszystko dokładnie mieszamy i jemy z grzanką. Smacznego!
CEBULKI W CZERWONYM WINIE Z FASOLĄ ADZUKI
szklanka ugotowanej fasoli adzuki
1/2 kg małej cebulki
1 szklanka czerwonego wytrawnego wina
2 łyżki miodu
2 łyżki octu balsamicznego, ja miałam winny...
2 liście laurowe
szczypta cynamonu
1/2 łyżeczki tymianku
pieprz
oliwa
Cebulki obieramy. Możemy zostawić im dupki, bo bez nich mogą się rozlecieć. Większe możemy przekroić na pół albo ćwiartki. Na patelni rozgrzewamy oliwę i przesmażamy cebulki. Po jakichś pięciu minutach dodajemy wino, liście laurowe, cynamon, tymianek i ocet. Gotujemy tak na średnim ogniu aż wino wyparuje i zmieni konsystencję na gęstawy sos, a cebulki zmiękną. W tym czasie dodajemy fasolkę. Gotujemy tak jeszcze chwilę aż fasolka się podgrzeje. Kiedy będzie już prawie dobra dodajemy miód. Wszystko dokładnie mieszamy i jemy z grzanką. Smacznego!
Pęczakotto z topinamburem
W końcu, po trudnych bojach udało mi się znaleźć topinambur! No i wpadłam jak śliwka. Pokochałam tę bulwę. Mogłabym jej jeść na tony. Póki co zaprezentuję pierwszą odsłonę:
PĘCZAKOTTO TOPINAMBUREM
szklanka pęczaku
2-2,5 szklanki bulionu warzywnego
dwa spore kłącza topinamburu, tak po 6-7 cm na długość i grube na jakieś 4 cm
pół szklanki szpinaku mrożonego - rozmrożonego
cebula pokrojona w drobną kostkę
1/3 szklanki śmietanki 30%
oliwa
sól i pieprz
czosnek dwa ząbki
szałwia - około łyżeczki
natka pietruszki
Na patelni rozgrzewam oliwę i smażę na niej cebulę i zmiażdżony czosnek do momentu, aż się zeszkli. Kiedy będzie już prawie gotowa wrzucam topinambur wcześniej obrany i pokrojony w nie za dużą kostkę. Przesmażam około 5 minut. Po dwóch, trzech minutach można go podlać 1/4 szklanki bulionu. Dodaję pęczak, szałwię i wlewam pół szklanki bulionu. Dalej postępuję jak z risotto. Dolewam bulion partiami aż się wchłonie. Pod koniec gotowania dodaję szpinak, solę i pieprzę. Dolewam też śmietankę. Gotowe danie warto posypać natką pietruszki.
Smacznego!
PĘCZAKOTTO TOPINAMBUREM
szklanka pęczaku
2-2,5 szklanki bulionu warzywnego
dwa spore kłącza topinamburu, tak po 6-7 cm na długość i grube na jakieś 4 cm
pół szklanki szpinaku mrożonego - rozmrożonego
cebula pokrojona w drobną kostkę
1/3 szklanki śmietanki 30%
oliwa
sól i pieprz
czosnek dwa ząbki
szałwia - około łyżeczki
natka pietruszki
Na patelni rozgrzewam oliwę i smażę na niej cebulę i zmiażdżony czosnek do momentu, aż się zeszkli. Kiedy będzie już prawie gotowa wrzucam topinambur wcześniej obrany i pokrojony w nie za dużą kostkę. Przesmażam około 5 minut. Po dwóch, trzech minutach można go podlać 1/4 szklanki bulionu. Dodaję pęczak, szałwię i wlewam pół szklanki bulionu. Dalej postępuję jak z risotto. Dolewam bulion partiami aż się wchłonie. Pod koniec gotowania dodaję szpinak, solę i pieprzę. Dolewam też śmietankę. Gotowe danie warto posypać natką pietruszki.
Smacznego!
Kapusta duszona po czesku
Jak już pisałam w poprzednim poście, jestem na etapie testowania Smakowitej Pajdy. Wybrałam opcję Smakowitej Pajdy z ziołami ogrodowymi.
Smalczyk zaskoczył mnie tym, że nie ma w nim chemii (duży plus!), jest
zdrowy i bardzo smaczny, świetnie doprawiony. Może to proste, ale w
kwestii wyboru zdrowych produktów dużo znaczy. Dodatkowo z czystym
sumieniem mogę stwierdzić, że może konkurować ze smalczykiem mojej
babci, która jest mistrzynią w tej dziedzinie :)
Tym razem na Smakowitej Pajdzie udusiłam kapustę, która stała się wyśmienitym dodatkiem do kotletów z buraka.
KAPUSTA ZASMAŻANA NA SMAKOWITEJ PAJDZIE Z ZIOŁAMI OGRODOWYMI
pół główki kapusty włoskiej
mała cebulka pokrojona w kosteczkę
dwie łyżki smalczyku z ziołami ogrodowymi Smakowita Pajda
pół szklanki białego wina pół wytrawnego
sól, pieprz i szczypta kminku do smaku
łyżka mąki do zagęszczenia
Kapustę siekamy drobno. W garnku rozpuszczamy smalczyk, przesmażamy cebulkę i wsypujemy kapustę. Podlewamy winem. Dusimy do momentu kiedy kapusta będzie odpowiednio miękka. Jeśli będzie potrzeba, można podlać wodą. Pod koniec gotowania wsypać mąkę i dokładnie wymieszać. Doprawiamy solą i pieprzem i podajemy np z:
KOTLECIKI Z BURAKÓW I KASZY JAGLANEJ
szklanka kaszy jaglanej ugotowanej wcześniej i ostudzonej
około 5 buraków wcześniej upieczonych w folii i startych na tarce o grubych oczkach
sól i pieprz do smaku
pół łyżeczki oregano
czosnek - 2 ząbki
otręby (jakiekolwiek - ja użyłam gryczanych) lub sezam do obtoczenia
jajko
Kaszę mieszamy z burakami i jajkiem. Formujemy z tego kotleciki. Jeśli się nie trzymają możemy dosypać trochę mąki. Jeśli są za suche ciutkę wody. Obtaczamy je w otrębach lub sezamie. Pieczemy około 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni w połowie czasu przewracając je na drugą stronę. Kotleciki możemy też usmażyć na smalczyku roślinnym Smakowita Pajda! Zyskają dodatkowego aromatu.
Smacznego!
Tym razem na Smakowitej Pajdzie udusiłam kapustę, która stała się wyśmienitym dodatkiem do kotletów z buraka.
KAPUSTA ZASMAŻANA NA SMAKOWITEJ PAJDZIE Z ZIOŁAMI OGRODOWYMI
pół główki kapusty włoskiej
mała cebulka pokrojona w kosteczkę
dwie łyżki smalczyku z ziołami ogrodowymi Smakowita Pajda
pół szklanki białego wina pół wytrawnego
sól, pieprz i szczypta kminku do smaku
łyżka mąki do zagęszczenia
Kapustę siekamy drobno. W garnku rozpuszczamy smalczyk, przesmażamy cebulkę i wsypujemy kapustę. Podlewamy winem. Dusimy do momentu kiedy kapusta będzie odpowiednio miękka. Jeśli będzie potrzeba, można podlać wodą. Pod koniec gotowania wsypać mąkę i dokładnie wymieszać. Doprawiamy solą i pieprzem i podajemy np z:
KOTLECIKI Z BURAKÓW I KASZY JAGLANEJ
szklanka kaszy jaglanej ugotowanej wcześniej i ostudzonej
około 5 buraków wcześniej upieczonych w folii i startych na tarce o grubych oczkach
sól i pieprz do smaku
pół łyżeczki oregano
czosnek - 2 ząbki
otręby (jakiekolwiek - ja użyłam gryczanych) lub sezam do obtoczenia
jajko
Kaszę mieszamy z burakami i jajkiem. Formujemy z tego kotleciki. Jeśli się nie trzymają możemy dosypać trochę mąki. Jeśli są za suche ciutkę wody. Obtaczamy je w otrębach lub sezamie. Pieczemy około 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni w połowie czasu przewracając je na drugą stronę. Kotleciki możemy też usmażyć na smalczyku roślinnym Smakowita Pajda! Zyskają dodatkowego aromatu.
Smacznego!
Przepis zgłaszam do udziału w konkursie "Smakowita Pajda to kulinarna frajda!" zorganizowanym przez Majankę, którego sponsorem są ZT Kruszwica S.A. producent smalczyku roślinnego Smakowita Pajda.
banoffee
Chyba z wiekiem zmieniają mi się smaki. Nigdy nie przepadałam za deserami typu tiramisu, kopce kreta itp. Nie lubiłam masy krówkowej. Aż tu ostatnio tylko bym jadła kremowe, mascarponowe desery.
Przeglądałam, trochę z nudów, bloga White Plate, żeby odświeżyć sobie fajne przepisy, o których człowiek w zabieganiu zapomina i nagle patrzę, a tam banoffee. Nie miałam wyboru - musiałam się ubrać i iść do sklepu po składniki.
Słodkie, kremowe, pyszne. Zapowiada się fajna sobota w piżamie z filmem i banoffee w objęciach :)
Przeglądałam, trochę z nudów, bloga White Plate, żeby odświeżyć sobie fajne przepisy, o których człowiek w zabieganiu zapomina i nagle patrzę, a tam banoffee. Nie miałam wyboru - musiałam się ubrać i iść do sklepu po składniki.
Słodkie, kremowe, pyszne. Zapowiada się fajna sobota w piżamie z filmem i banoffee w objęciach :)
Risotto z batatem i selerem naciowym
Potrzebowałam szybkiego obiadu dla pacjenta szpitalnego. Miałam batata, miałam seler, miałam ryż. Prosty rachunek.
RISOTTO Z BATATEM I SELEREM NACIOWYM
1 szklanka ryżu do risotto
cebula
3 łodygi selera naciowego
garść fasolki szparagowej
1 batat
pół szklanki białego wina
2 szklanki bulionu warzywnego
1/4 szklanki śmietanki 30%
pół łyżeczki tymianku
łyżka świeżego, posiekanego koperku
1/4 szklanki parmezanu
sól
pieprz
Cebule pokroiłam w drobną kostkę i przesmażyłam na oliwie. Dodałam do tego ryż do risotto i przesmażyłam trochę, żeby zrobił się lekko przezroczysty. Na to wrzuciłam batata pokrojonego w nie dużą kostkę, garść fasolki i selera pokrojonego w drobne plasterki. Wszystko jeszcze chwilkę przesmażyłam i zalałam winem. Poczekałam aż trochę się wchłonie, dodałam koperek, tymianek, 1/3 łyżeczki soli i 1/4 pieprzu i zalałam szklanką bulionu. Mieszałam, mieszałam i mieszałam, aż ryż go wchłonął. Dolałam kolejną porcję i tak w kółko, aż ryż wypił cały bulion, który miałam przygotowany. Na koniec gotowania dolałam śmietankę i dosypałam trochę parmezanu. Gotowe!
Smacznego!
RISOTTO Z BATATEM I SELEREM NACIOWYM
1 szklanka ryżu do risotto
cebula
3 łodygi selera naciowego
garść fasolki szparagowej
1 batat
pół szklanki białego wina
2 szklanki bulionu warzywnego
1/4 szklanki śmietanki 30%
pół łyżeczki tymianku
łyżka świeżego, posiekanego koperku
1/4 szklanki parmezanu
sól
pieprz
Cebule pokroiłam w drobną kostkę i przesmażyłam na oliwie. Dodałam do tego ryż do risotto i przesmażyłam trochę, żeby zrobił się lekko przezroczysty. Na to wrzuciłam batata pokrojonego w nie dużą kostkę, garść fasolki i selera pokrojonego w drobne plasterki. Wszystko jeszcze chwilkę przesmażyłam i zalałam winem. Poczekałam aż trochę się wchłonie, dodałam koperek, tymianek, 1/3 łyżeczki soli i 1/4 pieprzu i zalałam szklanką bulionu. Mieszałam, mieszałam i mieszałam, aż ryż go wchłonął. Dolałam kolejną porcję i tak w kółko, aż ryż wypił cały bulion, który miałam przygotowany. Na koniec gotowania dolałam śmietankę i dosypałam trochę parmezanu. Gotowe!
Smacznego!
keks stracciatella z kiwi
Zobaczyłam keksa u White Plate. Pomyślałam "o fajny!". Ale na tym się skończyło. Po czym ciotka przyniosła mi koszyczek kiwi. Nie było wyjścia, musiałam go zrobić.
Jest miły, wilgotny. Piekłam go jakieś 10 minut dłużej niż podała Liska.
Miłe, spokojne popołudnie z kubkiem darjeeling i keksem regeneruje siły po trudnych tygodniach, które mam za sobą.
Jest miły, wilgotny. Piekłam go jakieś 10 minut dłużej niż podała Liska.
Miłe, spokojne popołudnie z kubkiem darjeeling i keksem regeneruje siły po trudnych tygodniach, które mam za sobą.
przepiórka z żurawiną i smalczykiem roślinnym.
Wśród znajomych wegetarian szum. Smalczyk roślinny pojawił się w sklepach! Nie mogłam być w tyle. Poszłam, kupiłam i spróbowałam.
Wybrałam opcję Smakowitej Pajdy z ziołami ogrodowymi. I było tak, jak mówili znajomi - na świeżej chrupiącej bułce prezentuje się świetnie. Smalczyk zaskoczył mnie tym, że nie ma w nim chemii (duży plus!), jest zdrowy i bardzo smaczny, świetnie doprawiony. Może to proste, ale w kwestii wyboru zdrowych produktów dużo znaczy. Dodatkowo z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że może konkurować ze smalczykiem mojej babci, która jest mistrzynią w tej dziedzinie :)
Postanowiłam go wykorzystać też do innych potraw. Nie wegetariańskich - jakoś tak wyszło, bo dorwałam śliczne przepióreczki. Nie jadłam ich wcześniej, a chciałam spróbować, bo jak wiadomo nie boję się wyzwań.
PRZEPIÓRKI Z ŻURAWINĄ, JABŁKIEM I SMAKOWITĄ PAJDĄ Z ZIOŁAMI OGRODOWYMI
2 przepiórki
około 1-15 kulek żurawiny - może być mrożona, ale rozmrożona :)
jabłko pokrojone w drobną kostkę
1/3 łyżeczki szałwii
smakowita pajda z ziołami ogrodowymi
Przepiórki dokładnie myjemy. Jabłka mieszamy z żurawiną i tymiankiem. Farszem napychamy drób. Przepiórki smarujemy z wierzchu porządną, grubą warstwą Smakowitej Pajdy. Owijamy każdą z osobna folią aluminiową, z której robimy takie szczelne kieszonki. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni około 40 minut.
Świetnie smakuje z pęczakottem z topinamburem.
Smacznego!
Wybrałam opcję Smakowitej Pajdy z ziołami ogrodowymi. I było tak, jak mówili znajomi - na świeżej chrupiącej bułce prezentuje się świetnie. Smalczyk zaskoczył mnie tym, że nie ma w nim chemii (duży plus!), jest zdrowy i bardzo smaczny, świetnie doprawiony. Może to proste, ale w kwestii wyboru zdrowych produktów dużo znaczy. Dodatkowo z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że może konkurować ze smalczykiem mojej babci, która jest mistrzynią w tej dziedzinie :)
Postanowiłam go wykorzystać też do innych potraw. Nie wegetariańskich - jakoś tak wyszło, bo dorwałam śliczne przepióreczki. Nie jadłam ich wcześniej, a chciałam spróbować, bo jak wiadomo nie boję się wyzwań.
PRZEPIÓRKI Z ŻURAWINĄ, JABŁKIEM I SMAKOWITĄ PAJDĄ Z ZIOŁAMI OGRODOWYMI
2 przepiórki
około 1-15 kulek żurawiny - może być mrożona, ale rozmrożona :)
jabłko pokrojone w drobną kostkę
1/3 łyżeczki szałwii
smakowita pajda z ziołami ogrodowymi
Przepiórki dokładnie myjemy. Jabłka mieszamy z żurawiną i tymiankiem. Farszem napychamy drób. Przepiórki smarujemy z wierzchu porządną, grubą warstwą Smakowitej Pajdy. Owijamy każdą z osobna folią aluminiową, z której robimy takie szczelne kieszonki. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni około 40 minut.
Świetnie smakuje z pęczakottem z topinamburem.
Smacznego!
Przepis zgłaszam do udziału w konkursie "Smakowita Pajda to kulinarna frajda!" zorganizowanym przez Majankę, którego sponsorem są ZT Kruszwica S.A. producent smalczyku roślinnego Smakowita Pajda.
Subskrybuj:
Posty (Atom)