piątek, 20 grudnia 2013

jadło drwala


No więc robię gulasz. W garze podsmażam cebulę pokrojoną w piórka. Na to wrzucam pieczarki w plasterki i marchewkę w talarki, paprykę w kostkę, kukurydzę, dodaję dużo przypraw - tym razem się wycwaniłam i kupiłam przyprawę do gulaszu. Podlewam wodą tak żeby przykryło, ale nie tyle co na zupę! Niech się to gotuje do miękkości marchewki. W tym czasie kostkę sojową zalewam gorącym bulionem i niech sobie pije. Jak się upije, a marchewka jest już prawie miękka, wrzucam tę kostkę do gara, bez bulionu oczywiście i pozwalam im sobie tam razem poharcować. Jak się zmieszają to podprawiam łyżeczką, dwoma mąki krupczatki żeby było odpowiednio gęste. No i mam gulasz.
No więc robię placka ziemniaczanego takiego wieeeelkiego na całą patelnię. A robię go tak, że trę ziemniaki zależy ilę potrzebuję, ale około kilograma, może ciut mniej, dodaję jajco i trochę mąki. Czosnek, sól i pieprz też się przydadzą :) Jak ktoś lubi może wetrzeć cebulę. Ważne jest tarcie na tarce, a nie w mikserze! Sprawdzonym i udowodnionym jest, że placki z ziemniaków startych w mikserze nie wychodzą jak powinny! Ciasto ma konsystencję gęstszą niż na naleśniki. Taki hmmm jogurt grecki rozmieszany? Mniej więcej. 
Na pół placka wylewam gulasz, polewam jogurtem i jem! Ach!
Przepraszam najmocniej za zdjęcie. Wiem, że nie wygląda apetycznie i mocno rozważałam, czy sobie je darować, no ale... jest...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz