środa, 29 stycznia 2014

super quinoa

Witamin! Słońca! Wiosny!!!


QUINOA Z MEGA ILOŚCIĄ WARZYW

1 szklanka ugotowanej kaszy quinoa (przelana wrzątkiem, następnie ugotowana w 2,5 szklankach wody przez około 20 min)

Kilka różyczek brokuła

Pół czerwonej i pół białej cebuli pokrojonej w kostkę

Spora garść zielonej fasolki szparagowej (zważywszy na porę roku – mrożonej)

Żółta papryka pokrojona w kostkę

Duża garść kiełków rzodkiewki

4 łodygi selera naciowego

4 ząbki czosnku

1 łyżeczka pieprzu pomarańczowego

1 łyżeczka soli

½ łyżeczki mielonej kolendry
1/2 łyżeczki chili
łyżeczka octu winnego


Garść płatków migdałów


Na patelni podsmażamy cebulę ze zmiażdżonym czosnkiem na oliwie lub oleju rzepakowym. Po zeszkleniu dorzucamy paprykę i seler pokrojone w kostkę. Podsmażamy troszkę, aż lekko zmiękną.
Brokuła i fasolkę podgotowujemy osobno w osolonym wrzątku lub w parowarze. Kiedy będą aldente wrzucamy na patelnię. Solimy, pieprzymy, kolendrujemy, octujemy itd i dodajemy kiełki. Kiedy lekko zwiędną dodajemy quinoę.
Podgrzewamy, a kiedy będzie już wystarczająco ciepła dane wykładamy na talerz i posypujemy płatkami migdałowymi, które możemy wcześniej podprażyć na suchej patelni.

Smacznego!




PENNE

Zima. Tylko tyle napiszę – każdy wie o co chodzi.

PENNE W SOSIE SEROWO-BROKUŁOWYM
200g śmietany 30%
70-80 g niebieskiego sera
brokuł – jeden nie duży pęczek, albo pół paczki mrożonego
ok 200 g makaronu penne
2 ząbki czosnku
Pieprz
Brokuły podzielony na małe różyczki podgotowujemy w osolonej wodzie. Na patelni podgrzewamy śmietankę z czosnkiem i pieprzem. Jak będzie ciepła wrzucamy pokruszony ser i mieszamy nie dopuszczając do zagotowania i czekamy, aż ser się rozpuści. Kiedy to nastąpi wrzucamy brokuł i ugotowany makaron. Mieszamy razem, żeby dorzucone rzeczy oblepiły się sosem. Moim zdaniem potrawy nie trzeba solić – jest wystarczająco słona od sera.




niedziela, 26 stycznia 2014

leśne runo

Ciasto niezwykłe. Czułam, jakbym jadła ziemię. Mąka dyniowa z gorzką czekoladą dają niezwykłe wrażenia. Zamykam oczy i widzę światło przemykające między gałęziami, ćwierkające ptaki, czuję mech pod stopami i zapach grzybni.

sobota, 25 stycznia 2014

w żywiole

Jak część z Was pewnie już wie, uwielbiam robić dżemy. Spokojnie mogłabym pracować w fabryce dżemów. Teraz machnęłam 7 słoików pomarańczowego. Póki co klasyczny. W przyszłym tygodniu zrobię z imbirem i kardamonem.
2 kilogramy pomarańczy sparzyłam i porządnie wyszorowałam. Obieraczką obrałam pomarańczową skórkę z 2/3 pomarańczy, jak najcieniej, żeby nie było na niej za dużo białego. Skórki drobno posiekałam. Resztę białego obdarłam z cząstek, cząstki pokroiłam na kawałeczki, nie za małe, ale tak jeden księżyc na trzy. Wszystko wrzuciłam do gara, zasypałam kilogramem cukru i gotowałam ponad godzinę, aż skórki zmiękły. Kiedy były ok, zasypałam torebką żelfiksu. Przelałam dżem do wyparzonych słoików i pasteryzowałam około 40 minut. Gotowe!

na imprezę

Idziemy wieczorem do znajomych, więc wczoraj nastawiłam ciasto drożdżowe. Kupiłam składniki do farszu. Pokroiłam je, przygotowałam do robienia.
Nagle z pokoju wyskakuje A: "Acha, zapomniałem ci powiedzieć, R. dzwonił żebyś zrobiła sałatkę!"
Dzięki, że mówisz mi to teraz...
Będą w takim razie paszteciki i sałatka.

Przepis na ciasto drożdżowe znalazłam wydrukowany na kartce, bez podpisu skąd pochodzi. Przypuszczam, że stąd.
Na ciasto potrzebujemy:
500 g mąki pszennej
opakowanie drożdży instant
2 łyżeczki cukru
1 szklanka ciepłej wody
½ szklanki oleju
sól

Wszystkie składniki połączyć i ugniatać, aż powstanie elastyczne, gładkie ciasto, odchodzące od ręki. Jeśli jest za klejące - dodać mąki, za suche - wody. Ostawić na godzinę, żeby sobie porosło.  

Jeśli chodzi o farsz*:
1/2 kg pieczarek startych na dużych oczkach
2 duże marchewki starte, również, na dużych oczkach
duża cebula posiekana
250 g czerwonej soczewicy
250 g zielonej soczewicy
koncentrat pomidorowy - cały słoiczek
czosnek - 3 ząbki
łyżka słodkiej papryki
pół łyżki kolendry i curry
min. pół łyżki soli - do smaku
pół łyżki kuminu i ostrej papryki
garść otrębów

jajko do posmarowania, sezam i czarnuszka do posypania

Soczewicę gotujemy osobno zieloną i czerwoną. Czerwoną krótko - jakieś 10 minut. Może, a nawet powinna się rozpaść. Zielona ma być w sam raz, czyli 15-20 min. Na dużej patelni podsmażamy cebulę, wrzucamy marchewkę, podsmażamy, zęby lekko zmiękła, dorzucamy pieczarki, posypujemy połową soli. Dusimy do miękkości składników. Uwaga, sok z pieczarek musi dobrze odparować!Farsz nie może być rzadki - jeśli jest, musimy bardziej odparować!
Do dużej miski wsypujemy ugotowane soczewice, warzywa i przyprawy, mieszamy, odstawiamy do ostudzenia. Próbujemy farsz i jeśli jest potrzeba doprawiamy. Musi być dobrze doprawiony, bo po upieczeniu jego moc trochę osłabnie.

Ciasto dzielimy na połowę i wałkujemy na prostokąty. Każdy prostokąt przecinamy na pół wzdłuż dłuższego boku. Na środku układamy farsz. Sklejamy dokładnie boki i przekładamy ostrożnie na formę, na której będą się piec. Pamiętajcie, że ciasto drożdżowe rośnie w piekarniku, więc zostawcie odstęp między pasztecikami. Możecie paszteciki od razu pokroić na mniejsze kawałki i piec w częściach, tak jak w linku, który podałam albo po wyjęciu z piekarnika. Wierzch smarujemy jajkiem i posypujemy czarnuszką albo sezamem (ja miałam czarny i biały sezam i uzyskałam fajny efekt :) Pieczemy około 30 minut do zezłocenia.

*Farszu zrobiłam o raz więcej, niż jest potrzebne do pasztecików, bo przełożyłam go do pojemnika i zamroziłam - będzie do naleśników, tarty, albo następnych pasztecików :) Dla mnie jest to oszczędność, czasu - i tak robię, i tak robię, to zrobię więcej i będzie na kiedyś. Więc jeśli nie macie w planach mrożenia, zróbcie go z połowy podanych składników.




cierpliwość popłaca

Odkąd zrobiłam konfiturę z czarnego bzu (ach! kiedy to było! świat był wtedy ciepły i zielony...) nie mogłam się doczekać, aż zrobię te bułeczki, ale zawsze coś wyskakiwało - to inny placek z kończących się świeżych owoców, a to tort na czyjeś urodziny, a to święta. W końcu się zmobilizowałam i było warto! Smak jest wspaniały! Od dwóch dni nie jem nic innego!
Przepis na ciasto wzięłam, jak zwykle, od Doroty.
REWELACJA!

Sory za jakość zdjęć, ale nie mogliśmy się z aparatem dogadać.


ser panir

Zachęcona prostotą wykonania paniru, który pokazała Vegazone postanowiłam niezwłocznie go zrobić. Dorwałam dwa litry mleka od krowy (mimo, że wszyscy piszą, że można robić z pasteryzowanego, NIE UHTego, chciałam żeby mój pierwszy ser był z krowiego, żebym potem miała porównanie) i zrobiłam. Wykonanie trwało tyle co mycie garów - mleko się zagotowało, dolałam soku z cytryny, delikatnie zamieszałam i... gotowe. Przelałam na sitko wyłożone gazą, pozwoliłam mu odpocząć, a po dwóch godzinach mogłam spokojnie kłaść go na kanapkę. Pyszota! Czuję się mocno zachęcona do dalszej produkcji - już oglądam podpuszki ;)
Smacznego!!!

bento, czyli drugie śniadanie

Temat bento trochę mnie śmieszy. Nie możemy po prostu mówić drugie śniadanie? Po co dorabiać do tego taką filozofię?
Ostatnio na drugie śniadania robię sałatki. Najlepiej z serem. Nie czuję ochoty zapychania się kanapkami.

Jak już wspomniałam -musi być ser. On jest bazą.
Potem ewentualnie drugi składnik bazowy na przykład jakieś mięso - kurczak/indyk pieczony lub ryba. Albo jajko. Ale to nie zawsze.
Musi być jakiś pikiel - marynowane pieczarki, papryka, oliwki albo ogórek.
Później leci cała reszta. Wolna amerykanka: kukurydza, jakaś fasola, kiełki, świeża papryka lub ogórek.
Im więcej składników, tym bardziej się cieszę.

Ostatnio do pracy wzięłam sałatkę z:
serka camembert z pieprzem, fasolki mung, łyżka kukurydzy (bo tyle mi zostało z obiadu ;), marynowane pieczarki, świeża papryka, kiełki rzodkiewki.
Przedostatnio:
żółty ser, jajko, kukurydza, marynowane pieczarki, świeża papryka.

Sos robię jogurtowo majonezowy z solą i pieprzem, ale chętnie zrobiłabym czosnkowy (nie mogę - praca z ludźmi ;) albo curry.

Na poniedziałek wymyślę z żółtego sera, czerwonej fasoli, marynowanego selera, ogórka kiszonego i czerwonej cebuli posiekanej i sparzonej, żeby choć trochę zniwelować jej zapach z posypką z orzechów włoskich :)

Zachęcam do sałatkowego kombinowania, bo nie dość, że różnorodność w "Bento" cieszy oko, nie klajstruje jelit jak kanapki z serem i szynką, a jeszcze dodaje energii.
Nie bójcie się dorzucać suszonych owoców - żurawiny, moreli i orzechów. Dają kopa, a wbrew pozorom świetnie komponują się z wytrawnymi sałatkami (patrz - sałatka z wędzoną nogą)

środa, 22 stycznia 2014

Dzień Babci

Jak już kiedyś wspominałam, moja babcia jest łasuchem. Z okazji jej święta podarowałam jej tiramisu. Przepis wzięłam z Kwestii Smaku. Zrobiłam w tortownicy 18 cm - w sam raz na 4 porcje. Podane w przepisie składniki podzieliłam na dwa. Warstwy też wyszły mi dwie. Przy ubijaniu żółtek miałam małe problemy, bo się zagapiłam i je przebiłam. Zrobiły się twarde... Wniosek z tego taki, że czas ubijania też dzielcie na dwa. Amaretto nie miałam, więc dodałam łyżkę spirytusu do kawy. Wiem, że to nie to samo, ale i tak było ok. Babci smakowało, a to jest najważniejsze :)


piątek, 17 stycznia 2014

jaglane brownie

Waniliowa chmurka zakręciła mnie swoim bezglutenowym brownie, więc postanowiłam zrobić takie, ale inne :). Jej wydało mi się skomplikowane, choć może nie słusznie :)

JAGLANE BROWNIE
125 g kaszy jaglanej ugotowanej, nie musi być na sypko
tabliczka gorzkiej czekolady
kandyzowany kokos
jajko (w założeniu miałam dać dwa, ale A. mi zjadł i jak się okazało z jednym jajem dobrze się trzyma)
2 łyżki oleju
pół szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół szklanki mleka
2 łyżki mleka w proszku (miałam to dałam, nie jest konieczne)
orzechy i płatki migdałów do przybrania

Wszystkie składniki razem mieszamy. (Wskazówka: czekoladę dobrze jest wrzucić do gara z kaszą, kiedy ona jest jeszcze ciepła - szybko się rozpuści!) Wyjdzie nam lejąca masa, którą przelewamy do wyłożonej papierem keksówki lub jak w moim przypadku tortownicy 18cm. Posypujemy posiekanymi orzechami (u mnie laskowymi) i płatkami migdałowymi. Pieczemy 40-45 min do suchego patyczka.
Smacznego!

sałatka z baby

Stałam kiedyś przed regałem z sałatami w szczycie nastroju o nazwie: jestem takim głupkiem, że aż cieknie mi ślina po policzku.
No więc stoję ci ja, proszę ja ciebie, przed tym regałem i patrzę na "szpinak baby" i myślę sobie - fajny ten szpinak chyba, od baby to dobry. Ale zaraz, przecież jestem w markecie, to jak może tu być szpinak od baby?
No i miałam taką zagwózdkę przez kilka dobrych minut, aż w końcu, po bardzo ciężkim procesie myślowym, który zmęczył mnie jak przerzucanie tony węgla, doszłam do wniosku, że chodzi tu jednak o młody szpinak "bejbi". Niech żyje błyskotliwość, ogarnięcie i super rozwinięta człowiecza inteligencja!

SAŁATKA ZE SZPINAKU BABY

paczka szpinaku "baby"
pół kostki fety pokrojonej w kostkę
starta na małych oczkach jedna marchewka
duża garść uprażonych pestek dyni
oliwa i sok z cytryny do skropienia

Chyba nie muszę się rozpisywać? Chyba każdy wie, co z wyżej wymienionymi zrobić?
A jak jest w nastroju, jaki opisałam powyżej i nie wie, to lepiej niech się pójdzie zdrzemnąć, a sałatkę koniecznie zrobi po przebudzeniu :) Bo jaka energia z niej płynie!
Smacznego!



gwóźdź programu, czyli kofty glutenowo-bezglutenowe

Gwoździem programu czwartkowego gotowania były KOFTY OWSIANE ZE SZPINAKIEM I MARCHEWKĄ.
W poprzednim poście napisałam, że są bezglutenowe, co nie do końca jest prawdą. Kofty te są a'la bezglutenowe. Już śpieszę wyjaśniać.
Zacznijmy od tego, czym jest gluten? Tu przychodzi nam z pomocą Kate's Pie Hole: "Gluten jest to nazwa zwyczajowa mieszaniny białek, szkodliwych dla osób chorujących na celiakię. Należy tutaj uwzględnić przede wszystkim glutaminy oraz prolaminy, tak bogato obecne w pszenicy (w tym durum, semolina, orkisz, kamut, einkorn i faro), życie i jęczmieniu, oraz w mniejszym stopniu w owsie".
Z tego co wyczytałam, są dwa obozy stwierdzające, że bezglutenowcy owsa absolutnie jeść nie mogą, bo w praktyce jest silnie zanieczyszczony innymi zbożami, dlatego może uczulać i drugi głoszący, że w czysty i małych ilościach nie zaszkodzi.
Nie jestem lekarzem ani dietetykiem, swoją wiedzę opieram na tym, co gdzieś tam wyczytam, więc broń Boże nie radzę bezglutenowcom, żeby owies jedli! Jeśli zrobią to po moim poście, to na własną odpowiedzialność :) Lepiej założyć, że jeśli ktoś ma dużą nietolerancję, to na pewno mu zaszkodzi. Przy mniejszych - chyba można próbować.
Ja bezglutenowcem nie jestem. Mam wrzodziejące zapalenie jelita grubego i to w stopniu mało zaawansowanym. Nie będę tu wnikać w dokładniejsze szczegóły, ale reasumując, dobrze mi robi przejście na bezcukier i bezgluten raz na czas, żeby dać jelitom odpocząć. Stąd jedzenie owsa mi nie szkodzi.

A teraz przechodzimy do przepisu. Do koft potrzebujemy:

1 szklankę płatów owsianych błyskawicznych
1,5 szklanki wody
1 marchewkę startą na drobnych oczkach i dobrze odciśniętą
maksymalnie pół szklanki szpinaku drobno posiekanego, lub mrożonego dobrze odciśniętego
2 łyżki mąki z ciecierzycy*
otręby gryczane
1 łyżeczka garam masali (lub po 1/4 łyżeczki kolendry, chili, curry, kuminu mielonego, ziarenek gorczycy, szczypta gałki muszkatołowej, cynamonu i kardamonu, może szczyptę mielonych goździków)
1/4 łyżeczki ostrej papryki
sól i pieprz
olej

 Jeśli płatki nie wchłonęły całej wody można ją odcisnąć, albo chwilę pogotować, żeby ją odparować. Wszystkie składniki oprócz otrębów mieszamy. Mąkę z ciecierzycy lepiej dodawać po trochu. Jeśli masa będzie za rzadka dodać mąki, jeśli za gęsta ciutkę wody. Doprawiamy solą i pieprzem, ewentualnie innymi przyprawami, których potrzebujecie. Masę formujemy w kulki wielkości orzecha włoskiego, obtaczamy

w otrębach i sma
żymy na głębokim tłu
szczu uzyskania złotobrązowego koloru.Podajemy z JOGURTOWYM SOSEM MIĘTOWYM, który robi się jak następuje:
pół kubka jogurtu
dużo świeżej mięty posiekanej nie za drobno
sól, pieprz
Wszystkie składniki razem mieszamy i polewamy kofty.


*jeśli nie obchodzi was bezglutenowość użyjcie zwykłej mąki!




Sałatka z selera i wędzonej nogi - wege zamykają oczy :)

Chodziła za mną ta sałatka długo. W końcu jak się zebrałam, to nie udało mi się kupić wędzonej nogi. Aż wczoraj! Wchodzę, przechodzę koło stoiska mięsnego, patrzę, jest! Hura! Czas na pyszności.

SAŁATKA Z WĘDZONEJ NOGI I SELERA
jedna wędzona noga z kurczaka
słoiczek selera
pół zielonego ogórka obranego i pokrojonego w kostkę
dwa jajka pokrojone w kostkę
garść rodzynek
duża garść kukurydzy
pół kubka jogurtu naturalnego
dwie łyżki majonezu
sól, pieprz

Nogę obieramy i dzielimy na kawałki sałatkowe. Wszystko razem mieszamy i odstawiamy do przegryzienia na kilka godzin.

Smacznego!


zupa

Odczarowywanie czwartku zaczniemy od zupy grochowej. Zastanawiałam się, czy w ogóle o niej pisać, ale... no właśnie, ale. Jest jeden taki składnik, który nazywa się wędzona papryka.
Wspominałam już o niej kilka razy. Zakochałam się w tej przyprawie, bo daje potrawom pysznego dymnego aromatu. W daniach, w których potrzebuję smaku wędzonki, bo bez niego wydają mi się nie pełne, nie muszę wrzucać boczku. Ale bądźcie z nią ostrożni, jest baaardzo intensywna! Dostępna w dwóch wariantach - słodkim i ostrym.
Wyjaśnijmy tu też kwestię mojego gotowania - nie jestem wegetarianką, od święta zjem mięso, ale na co dzień go nie jadam. Nie ze względów ideologicznych, nie dlatego, że mi nie smakuje, po prostu jakoś tak wyszło, że na co dzień go nie potrzebuję.
A wracając do wędzonej papryki - dodaję jej do fasolki po bretońsku, do mussaki, do spagetti z wódką z Książki Kucharskiej Rodziny Soprano (przepis, jak tylko wrócę do glutenu), no i do grochówki. WEGETARIAŃSKIEJ GROCHÓWKI Z WĘDZONĄ PAPRYKĄ
250 g grochu moczę tak długo ile jestem w pracy, czyli 8 godzin
2 marchewki *
pietruszkę
kawałek pora
seler
3 ząbk czosnku
5 kulek ziela angielskiego
2 listki laurowe
5 kulek pierzu
kilka rozgniecionych w dłoni ziaren kolendry
szczypta spora majeranku
pół łyżeczki wędzonej papryki
sól i pieprz

Warzywa obieram, wrzucam do gara z 3 litrami wody, w wodzie jest już groch, który czeka na ugotowanie, po wcześniejszym wypłukaniu z wody, w której się moczył. Dodaję przyprawy, oprócz papryki (ją dodam na końcu) i gotuję do miękkości grochu, jakąś godzinę. Kiedy groch będzie gotowy wyciągam z gara wszystkie warzywa oprócz 1 marchewki. Zupę miksuję. Doprawiam wędzoną papryką, solą i pieprzem. Podaję z groszkiem ptysiowym albo grzankami.

* Wracałam z drugiej zmiany. Godzina 22. Nagle przypomniałam sobie, że miałam kupić marchewkę! W domu została tylko jedna! Oj nałaziłam się zdrowo, ale marchewki nie kupiłam... Grochowa ugotowała się tym razem na jednej.

czwartek, 16 stycznia 2014

bizi fersdej

Gotowania dzisiaj było, że ho ho! Jestem zadowolona, a dania dla każdego, bo i sałatka dla mięsożerców i kofty dla wegan i ciasto dla bezgluteniwców. Oni mają się najlepiej, bo wszystkie4 dania są dla nich.
Dziś kuchnia wydała: grochową, kofty z płatków owsianych, szpinaku i marchewki mojego autorstwa podane z sosem miętowym, sałatkę ze szpinaku też moją, sałatkę z wędzonego kurczaka i selera bazującą na sałatce Kates pie hole ale z moimi przeróbkami i jaglane brownie inspirowane przepisem Waniliowej chmurki, ale kompletnie odmienny. Dziś tylko taki tizer, bo nie mam dostępu do kompa, a na komórce pisze się fatalnie. Stej tjund - przepisy jutro!



wtorek, 14 stycznia 2014

resztki

 Po zjedzeniu kotletów chińskich zostało mi trochę reszek - nie zjedzone kotlety i te, które przez moją nieuwagę rozpadły się podczas smażenia. Miałam też resztkę ryżu, który jadłam z jogurtem i czereśniami z syropu na kolację. 
Wymieszałam więc wszystko razem, oczywiście bez jogurtu i czereśni ;), zawinęłam w papier ryżowy (przepis na opakowaniu) i usmażyłam sajgonki
W idealnym świecie, przed zawijaniem w papier ryżowy, przebrałabym dres na spodnie wyjściowe, poszła do sklepu, kupiła kiełki np. rzodkiewki albo chociaż kapustę pekińską, i połączyłabym to z farszem. Ale że do idealnego świata mi daleko, sajgonki wyszły jak wyżej, a z kiełków, które kupiłam po pracy wyszła sałatka :) - garstka kiełków, łyżka, dwie pestek granatu, ćwiartka awokado w plasterkach i uprażone pestki słonecznika. Wszystko skropione oliwą.
Smacznego!


poniedziałek, 13 stycznia 2014

jabłkowo-gruszkowy keks jaglany

Ciasta - nie ciasta nigdy mi dobrze nie wychodzą. Ciasta mączne - prawie zawsze.
A tu mamy wyjątek. Przepis podstawowy znalazłam w trochę innej cukierni, ale zmodyfikowałam go po swojemu. Zrobiłam z niego GRUSZKOWO - JABŁKOWY KEKS JAGLANY. A przepis na niego, jak niżej:

1 kg gruszek miękkich i soczystych
1/2 kg jabłek słodkich i soczystych
300 g kaszy jaglanej
łyżeczka cynamonu i imbiru
50g orzechów laskowych posiekanych
duża garść żurawiny
łyżeczka skórki pomarańczowej

Gruszki i jabłka obieramy z gniazd nasiennych i trzemy na średnich okach. Mieszamy z pozostałymi składnikami. Tak, tak, kasza ma być surowa. Keksówkę wykładamy papierem, do środka wlewamy masę i pieczemy długo. Pinkcake piecze 90 min, ja piekłam przy 180 stopniach 2 godziny, bo w środku po 1,5 godzinie moim zdaniem było jeszcze za wilgotno. Nie wyciągajcie ciasta od razu z brytfanki! Niech sobie tam spokojnie dojdzie, wystygnie porządnie, bo jak wyjmiecie za wcześnie to ciasto się rozsypie, a tak będzie mieć zwartą konsystencję. Smacznego!


jarzynowe frytki i chińskie kotlety

O ile zwykle nie mam kłopotu z wymyślaniem przepisów, ba, muszę robić sobie listę co ugotować najpierw, o tyle z posiłkami bezglutenowymi mam już lekki problem. Jak na złość ciągle chce mi się produktów mącznych.
Żeby udobruchać zachciankę zrobiłam bezglutenową pizzę na spodzie gryczanym, ale ciasto było słabe, suche i gliniaste. Dlatego nie podaję nawet przepisu. Poza tym wydaje mi się, że gryka nie pasuje do pizzy.
Dziś na obiad natomiast kuchnia wydała bardzo smaczne kotlety chińskie z frytkami:

JARZYNOWE FRYTKI
dwie pietruszki, pół sporego selera, dwie marchewki i ze 4 ziemniaki kroimy w słupki, układamy na blasze, posypujemy solą, ostrą i słodką papryką, kropimy oliwą. Pieczemy około 30 minut.

CHIŃSKIE KOTLETY
torebka ugotowanego ryżu
dwie łyżki kukurydzy
ćwiartka papryki
łyżka siemienia lnianego
otręby gryczane
pół łyżeczki słodkiej i 1/4 łyżeczki ostrej papryki
sól, pieprz

Z siemienia robimy gluta, zalewając je około łyżką wrzątku. Paprykę siekamy drobno. Mieszamy z ryżem, kukurydzą, siemieniem i pomalutku ugniatamy dosypując po trochu otrębów, aż kotlety zaczną się lepić. Kiedy będą ok, smażymy.


środa, 8 stycznia 2014

zaczynamy miesiąc bezglutenowy!

Moje jelita znowu dają czadu, poza tym jestem jakaś przeciążona po świętach, postanowiłam więc przejść na miesiąc na dietę bezglutenową.
Dziś pierwszy obiad i to na dodatek resztkowy, bo czyszczę lodówkę, a w portfelu echo, bo jestem przed wypłatą.

ZAPIEKANKA Z WARZYW
1 paczka mrożonki "bukiet warzyw" (w sezonie oczywiście świeże warzywa!)
6 ziemniaków
1/2 łyżeczki papryki w płatkach
1/2 łyżeczki pieprzu pomarańczowego
sól
parmezan
opcjonalnie - płatki drożdżowe
BESZAMEL BEZGLUTENOWY
2 łyżki mąki kukurydzianej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki masła
szczypta soli
szczypta gałki muszkatołowej
250 ml mleka

Ziemniaki obieramy, kroimy w cienkie plastry i obgotowujemy przez jakieś 5 min. Kiedy są gotowe mieszamy z warzywami z mrożonki (jeśli są świeże to twarde typu marchewka, fasolka szparagowa, brokuł możemy zblanszować, miękkie - cukinia, bakłażan, pieczarki zostawiamy bez podsmażania, bo zdążą dojść podczas zapiekania) i przyprawami w naczyniu żaroodpornym. Przygotowujemy beszamel - masło rozpuszczamy w rondelku. Dodajemy mąki i lekko podsmażamy. Dodajemy przyprawy i zalewamy mlekiem. Mieszamy cały czas dokładnie, żeby nie było grudek, żeby sos nie przywarł. Kiedy odpowiednio zgęstnieje zdejmujemy z gazu i zalewamy warzywa. Posypujemy je parmezanem i płatkami drożdżowymi.
Smacznego!


o jacie!

Pamiętacie makaron że niby primavera z kilku postów niżej? No to zrobiłam taką kaszę jaglaną i to był strzał w 10!

Kaszę jaglaną gotujemy jak w tym przepisie, na sypko. W osobnym garnuszku gotujemy zieloną fasolkę. Pomidory z oliwy kroimy na kosteczkę, kapary siekamy. Wszystko razem mieszamy. Można podlać oliwą spod pomidorów. Jeśli pomidory są z ziołami to nie doprawiamy (chyba, że czujecie taką potrzebę), jeśli bez ziół to wsypujemy po 1/3 łyżeczki oregano i bazylii. Generalnie bardzo dobrze sprawdza się tu feta pokrojona w kostkę, ale ja dziś akurat zapomniałam kupić ;)

Do kaszy, która jest dobra sama w sobie podałam KOTLETY Z PĘCZAKU I KOZIEGO SERKA.
Przepis gdzieś, kiedyś czytałam u Ani, ale zrobiłam z pamięci, w której wyglądało to tak:

torebkka ugotowanego pęczaku
pół kubeczka koziego serka
łyżeczka posiekanego rozmarynu
jajko
pół szklanki otrębów
sól, pieprz

Z podanych składników lepimy kotlety, ale otręby dosypujemy po trochu, jak będą potrzebne, bo nie wiem, czy zużyjecie całość. Gdyby coś jeszcze nie kleiło to wsypać troszkę mąki pszennej. Smażymy na złoto.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

na zagrychę.

Na sylwestra.
Dużo było jedzenia.
Znajomy przyniósł sałatkę.
Ciasto.
Zrobiłam grissini.
Krakersy.
Sałatkę drugą.
Ze słoików wyjęłam różne pyszności.
A wyjął piwo.

GRISSINI
Ciasto robię jak zwykłe na pizzę bez drożdży (2 szklanki mąki pszennej, 1/3 szklanki oleju, 2/3 szklanki mleka, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, szczypta soli) dzielę ciasto na 30 kuleczek i z każdej wałkuję wałek. 10 obtaczam w soli, 10 w maku, 10 w czarnuszcze, 10 w białym sezamie, 10 w czarnym, 10 robię z ziołami. Ok, przyznaję, zrobbiłam podwójną porcję ciasta ;)

Krakersy z guacamole (kupne!!!!) wyszły jako pierwsze.


A SAŁATKA Z TORTELLINI świetnie przydała się na drugi dzień, kiedy nie chciało się robić kolacji.
ugotowane pół paczki tortellini serowego
3 ogórki kiszone pokrojone w małą kostkę
papryka w kostkę
pół kostki żółtego sera w kostkę
pół puszki kukurydzy
jajko na twardo w kostkę
3 łyżki majonezu
3 łyżki jogurtu naturalnego
sól, pieprz

Jak to bywa w przypadku sałatek wszystkie składniki należy ze sobą wymieszać i odstawić na kilka godzin do przegryzienia.





nowoczesny mak

Po upieczonym makowcu zostało mi trochę masy makowej postanowiłam więc na nowy rok przygotować makowca nie tradycyjnego.
Opierałam się na tym przepisie, ale zamiast zwykłego maku użyłam masy makowej i do tego znacznie więcej, bo pół puszki tj. ok 400 g!
Kruche ciasto zrobiłam z pamięci - 200, 100, 50, czyli 200 g mąki, 100 g masła i 50 cukru. Wrzuciłam jeszcze żółtko. Reszta względnie bez zmian.
Tarta wyszła baaardzo smaczna. Lukier wyglądał jak lód na jeziorze. Pięknie się kruszył podczas krojenia.
Z nadwyżki kruchego ciasta (okazało się, że nowa forma jest mniejsza niż stara i hm... proporcje z pamięci okazały się za duże...) zrobiłam trzy babeczki, które wypełniłam lemon curdem.
Miły początek roku.


problemowa terrina

Postanowiłam spróbować zrobić ziołową terrinę na serku homogenizowanym. Plan w głowie miałam ładny. Pojechałam nawet na drugi koniec miasta kupić świeży tymianek, którego finalnie nie kupiłam, wróciłam natomiast z bluzką ;)
Zioła dokładnie posiekałam, agar rozpuściłam we wrzątku, serek zmieszałam z jogurtem. Keksówkę wyłożyłam folią spożywczą. Wszystko razem wymieszałam i wsadziłam na noc do lodówki. Rano masa była nadal rzadka... Nie pracowałam wcześniej z agarem i nabiałem, więc pomyślałam, że może to połączenie się gryzie.
Sprawa terriny zakończyła się tym, że dodałam do niej rozpuszczonej żelatyny i po dwóch godzinach wszystko pięknie się ścięło. W przyszłym tygodniu znów ją zrobię, ale tym razem tylko na żelatynie. Z agarem zawsze mam problemy. Bo albo za twarde, albo za rzadkie...

ZIOŁOWA TERRINA Z SERKA HOMOGENIZOWANEGO

1 op serka homogenizowanego naturalnego ok 300 g
1 op jogurtu greckiego ok 300 g
po garści świeżej bazylii, oregano, tymianku, cebulki, mięty
kawałek zielonego ogórka pokrojony w kostkę i kilka cienkich plasterków do przybrania
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki żelatyny rozpuszczonej dokładnie w 3 łyżkach gorącej wody
sól, pieprz

Serek mieszam z jogurtem i żelatyną. Dodaję zioła, czosnek, doprawiam solą i pieprzem do smaku. Keksówkę wykładam dokładnie folią spożywczą. Na dno układam plasterki zielonego ogórka, mogą tam trafić też kawałki zielonej cebulki. Jak wyjmiemy z formy ma fajnie wyglądać.
Wszystko zalewamy masą i wkładamy na noc do lodówki. Rano wykładamy na talerz i ściągamy folię.

terrina po przejściach

tort wytrawny

Pozostając w tortowym świecie ;)

 SZPINAKOWY TORT NALEŚNIKOWY
5 naleśników
paczka szpinaku
500g pieczarek
1 cebula
1 ząbek czosnku
1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
sól i pieprz
śmietanka 30%
1/3 standardowej kostki żółtego sera

Cebulę kroimy w drobną kostkę i podsmażamy razem z czosnkiem. Dorzucamy pieczarki starte wcześniej na tarce o grubych oczkach, solimy, pieprzymy. Kiedy grzyby będą już prawie gotowe dodajemy szpinak. Dusimy, aż szpinak całkowicie się rozmrozi i połączy z pieczarkami. Doprawiamy gałką.
Tortownicę wykładamy papierem lub folią aluminiową. Kładziemy pierwszego naleśnika. Na niego wykładamy farsz. Polewamy dwoma lub trzema łyżkami śmietanki. Posypujemy dwoma łyżkami startego sera. Przykrywamy naleśnikiem. Układamy taką piramidkę do skończenia farszu. ostatniego naleśnika posypujemy z góry serem i polewamy śmietanka. Możemy posypać zieloną pietruszką. Gotowy tort zapiekamy około 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180-200 stopni.
Smacznego.




niedziela, 5 stycznia 2014

wprawka

Cieszę się jak znajomi mają urodziny. Dla mnie to kolejna okazja do tortowych wprawek. Tym razem letni tort jak zwykle od Doroty.
Początkowo chciałam zrobić go po swojemu - czekoladowy biszkopt i no właśnie. Co można zmienić w dziele, którego nie trzeba zmieniać? Koniec końców zdecydowałam się na ciasto dokładnie jak w przepisie tylko blaty nasączyłam wiśniówką, ale następnym razem zdecyduję się jednak na biszkopt - ciasto będzie lżejsze, bo to jest mięsiste.
Krem - jak zawsze lekki. Owoce do dekoracji wyjęłam z mieszanki kompotowej. Już wyobrażam sobie efekt końcowy po przybraniu świeżymi. Acha, ciasto piekłam w 18 cm tortownicy, modląc się, żeby wyrosło prawidłowo. Wyrosło, a ja dzięki temu miałam 4 blaty, więc wyszło mi 1,5 tortu, jeden cały dla urodzinowej ciotki, a połówka dla A na spróbowanie.


Edit 14.04.2014 - zrobiłam go drugi raz. Okazał się równie pyszny :)



Marta dzięki za zdjęcia!