Uwielbiam sobotnie wyprawy na targ. Nie będę pisała
dlaczego, bo to oczywiste. Każda kulinarna maniaczka wie o czym mówię, więc nie
będę się tu podniecać. W ostatnią sobotę poszła ze mną mama. I bardzo dobrze,
bo wpadłam w jakiś obłęd, poczułam koniec lata i nagle chciałam kupić WSZYSTKO,
żeby nic mi czasem nie umknęło. Żeby się najeść na zapas, żeby pozamykać w słoiczkach,
żeby zapamiętać. Kiedy chciałam kupować składniki na przyszłotygodniowy obiad(!)
mama powiedziała „Dość!”. Powłócząc nogami, targałam te siaty i mamrotałam pod
nosem, że jeszcze bym to kupiła i tamto i że zapomniałam… Ale i tak jest
cudnie, bo i szpinak i patisony i dynie i brusznica i…
FASOLOWA Z KOLOROWEJ FASOLKI
(zamieszczam zdjęcie fasolki przed ugotowaniem, bo po ugotowaniu zupa przybiera absolutnie niefotogeniczny kolor
pomyj)
ok. 25 dag fasolki
włoszczyzna (dwie marchewki, pietruszka, kawałek selera)
liść laurowy
ziele angielskie
majeranek
czosnek
papryka mielona słodka i ostra
sól
pieprz
Z warzyw, ziela i liścia robię bulion. Doprawiam go do smaku
solą i pieprzem. Gotuję w nim fasolkę – nie długo, świeża fasolka gotuje się
około 30 do 45 minut i… jem! :) Smacznego!
99 luftballons ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz